Skip to content

Fajny film dzisiaj widziaaaaa...

1464749515277

Komentarz

  • edytowano August 2022
    Badzo podobały mi się "Niebieski" i "Podwójne Życie Weroniki" przy czy ten pierwszy czysto estetycznie kadry, kolorystyka gra Juliet Binoche wreszcie muzyka - cymesik.
    Z Weroniką jest inaczej gdzieś tam mnie "metafizyczne smyra" ale bez sząłu ;) natomiast muzyke uwielbiam i słucham relatynie czesto np w samochodzie - pływa się z nia przez krajobraz doskonale jest melancholia i miłe uszom mym harmonie.
    Kiedyś nawet dyskutujac o tym filmie, bynajmnej nie w DKF, doszliśmy do wniosku, że w szaroburym beznadziejnym Krakowie lat '90 był to jakaś delikatna jaskółka przemian. Akcentujaca, nie wiem, delikatną strunę która łaczyła naszą utyraną komuną rzeczywistośc ze światem własciwym.

    Chciałam tu poczynić uwagę, że zaden ze mnie kinoman, tym bardziej krytyk, w kinie bywam tylko i wyłacznie kierując się pewną konwencją towarzyską wspólnego spędzania czasu. Odnoszę się do tego co mi sie do oczu przykleiło i jak to odbieram osobiście.
  • Chciałam tu poczynić uwagę, że zaden ze mnie kinoman, tym bardziej krytyk, w kinie bywam tylko i wyłacznie kierując się pewną konwencją towarzyską wspólnego spędzanie czasu. Odnoszę się do tego co mi sie do oczu przykleiło i jak to odbieram osobiście.

    Sztuka użytkowa w dobrym tego słowa znaczeniu, jak archi tektura, kuchnia , nawet obrazy i inne wytwory plastyczne.
    jestem raczej młośnik , dyletant , niz znawca i przeprowadzający rozbiór czy sekcję
  • Rydygier napisal(a):
    Czy widziałeś Człowieka Słonia?
    W czasach, gdy jeszcze trawiłem stare filmy (ta umiejętność zanikła z wiekiem).

    Ten zaliczam do współczesnych, nie "starych".

    A że pamięć mam efektywną, tzn. nie trzymam w niej większości rzeczy aktualnie nieużywanych, mało z filmu pamiętam. Poza tym, że niezbyt mi się podobał i przygnębił mnie.
    Nie ma jednego słabego punktu.
    Nie takie mam kryteria oceny. W moim prywatnym rankingu są one czysto subiektywne - oceniam bardziej rezonans filmu we mnie,

    Wielki.

    niż sam film (czyli tak, jak z muzyką i resztą dorobku kultury). A to i z czasem się wszak zmienia. Podobnie jak to, jakiego rodzaju rezonansu szukam.

    Dokładnie takich szukam.


    Czym karmi intelekt,

    Właściwą strawą.

    czy to inspiruje,

    Tak.

    posuwa do przodu stan myśli,

    Tak.

    ale też jakiego rodzaju emocje wzbudza.

    Współczucie, miłość, wzruszenie.

    To, co dawniej zachwycało - blednie i spada w rankingu. Czasem, rzadziej, mogę dojrzeć mentalnie lub emocjonalnie do czegoś, co wcześniej mi umykało. Nie zawsze potrzebuję dozy takich samych emocji. Statyczne smęty bez właściwiej dynamiki fabuły, pociągająco skrojonych postaci, dobrze rozplanowanej dozy dramaturgii i patosu itd. z reguły odpadają w przedbiegach, choćby przesłanie miały najmędrsze.

    Postaci są dynamiczne. Fabuła dynamiczna. Postaci skrojone wzorowo. Dramaturgia jak ta lala. Patos owszem.

    Moje osobiste filmowe arcydzieło musiałoby mnie ponadczasowo, wielorako i radykalnie urzekać ku pożytkowi umysłu i ducha.

    Tak jest, zdecydowanie.



    Natomiast poza moim osobistym rankingiem... Film dobry powinien w jakiś sposób wzbogacać odbiorców.

    A jakże! Wzbogaca.

    A to oznacza, że nie tylko musi zawierać pewną wartość w którymś ze swych aspektów,

    Zawiera.

    ale też musi skutecznie ją dostarczać jak najszerszemu gronu osób.

    No tak jest.

    Potrawa dobrze przyrządzona jest nie tylko zdrowa, ale też strawna i smaczna, aby ludzie chcieli ją jeść i umieli przyswoić to, co zdrowe.

    Bardzo zdrowa i smaczna.

    Co komu po zdrowej strawie, której nikt nie bierze do ust bo niesmaczna lub zalega na żołądku.

    Zenek Tonieten.

    Stąd jestem zwolennikiem tezy, iż generalnie należy w filmie łączyć walory przesłania z pociągającą rozrywką (szeroko pojętą, wcale niekoniecznie chodzi o frenetyczną, kolorową akcję

    Akurat film jest czarno-biały, ale to dobrze.

    (np. mnie takowa odstręcza w ilościach większych, niż śladowe), po prostu człowiek musi otrzymać motywację, by chcieć spędzić z filmem swój wolny czas).







  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    (...)
    Zaprzeczam iakoby. Czak miał rólkę znacznie mniejszą, a w napisach niewymienioną z nazwiska.
    A może i nie miał jej, a tylko necikowi żartownisie nabrali mnie? Wujwi!
    Czaknoris bił sie z Bruslim na końcu "Drogi Smoka".

    Można się pogubic w tych smocxych tytułach.
  • loslos
    edytowano August 2022
    Straszny kurdupel na tym zdjęciu. A do sceny brakuje mi romantycznej muzyczki. Mistrzem drugiego planu jest kot.
  • Jak ktoś się skręca zanadto za przesłaniem – ktoś, czyli twórca – to mu zaczyna pękać w szwach to, co tworzy. Przykładem wspomniany tu „Człowiek słoń”, gdzie założenie jest od początku oczywiste: od protagonisty ma bić porażający blask mimo defektu fizycznego. No i bije blask taki, że nieautentyczność tego jegomościa rzutuje niekorzystnie na cały, skądinąd sprawnie nakręcony, film. Widać tezę wyłożoną na tacy. Ktoś mi zarzuci może teraz, że szukam smrodliwego naturalizmu w kinie. No nie szukam, ale nikt nie byłby tak cukierkowo piękny w tak bolesnym położeniu, w takiej samotności i z taką chorobą. Święci nie byli tak szlachetni i niezachwiani, a zwykli ludzie z defektami to już w ogóle (świetnie pokazywali to Bernanos i Flannery O'Connor na gruncie literatury). Ale tutaj jest inaczej, bo „Człowiek słoń” to bajka w sztafażu dramatu. Nieszczere. To już lepsze perwersyjne filmozy tego reżysera. Albo „Prosta historia”.

    Powiedziałbym, że film – tak jak powieść czy opowiadanie – ma przede wszystkim dobrze opowiadać lub przedstawiać pewną zmyśloną czy opartą na faktach historię, co nie jest jednak prawdą, bo ze względu na materię, jaką się posługuje, może być czasami bardziej „kontemplacyjny” niż narracyjny (taki jest dla mnie np. wspominany tu „Andriej Rublow”). Czasami jedno łączy się z drugim. W każdym razie jedno i drugie osiąga kadrami (zdjęciami), grą aktorską i prowadzeniem aktorów, dźwiękami, dalej słowami. Przesłanie czy ważkie pytania mogą wyjść pomiędzy, naturalnie, w ramach opowiadanej historii (czy tego, co zostało podane do „kontemplacji”). W literaturze podobnie.

    ---

    Zasadniczo, tak jak Rydygier, mam całkiem wyśrubowane wymogi co do „arcydzielności” – i musi być rezonans, a to oznacza, że „arcydzieło” u mnie to jednak dość osobista kategoria. Jaki rezonans może być w filmie o potworze? Od niepokojów metafizycznych mam inne filmy, zatem o co biega z tym „Obcym”? Być może zasklepiły się we mnie odczucia z pierwszego seansu i za każdym kolejnym razem na nowo odżywają, prowadząc od marzenia przez koszmar do ulgi. Marzenie o poznaniu nieznanego – a kosmos, dalej niepoznany bezpośrednio, to całkiem wdzięczne środowisko filmowe do poruszania tych marzycielskich strun – później koszmar, kiedy ludzka ciekawość przekracza granice tego, co właściwe, na końcu zaś ulga, kiedy Ripley kładzie tego cholernego kota do kapsuły i nagrywa znużonym głosem swoje krótkie sprawozdanie z wypadków. Wszystko znane, ale na nowo przeżywane, tak dobrze zostało to bowiem opowiedziane i przedstawione, przekraczając ciężarem o mile „Bloby” i inne „Planety wampirów”, skąd „Alien” czerpie rodowód.

    Ale musi być rezonans. Dla większości będzie to po prostu dobry film i tyle. Bywa. Dla mnie to filmowa esencja tego, co popychało ludzi od zamierzchłych czasów do dzielenia się opowieściami. Nie jakieś założone przesłanie, ale właśnie chęć posłuchania o nieznanym, nieraz budzącym marzenie, nieraz strach. Że trochę eskapistyczne? Może, nawet bardzo być może, że to mnie pociąga w tym filmie (oddzielnie od naszych współczesnych problemów i odlot w jakąś odległą przyszłość), ale nie jest też tak, że to jest całkiem pozbawione treści. A co do warunków powstawania, tj. „produkcyjności”, to chyba mam do tego jakąś słabość, bo za jedną z największych polskich powieści uważam tę, którą autor publikował w odcinkach w gazecie.
  • Oczywiście każdy może sobie uznać na własny użytek, który film jest dobry, a który nie jest, jednak podoba mi się krytykowanie filmy Człowiek Słoń za nieautentycznoś a jednocześnie uznawanie za arcydzieło filmu o pojedynku ludzi z morderczą istotą w kosmosie XD
  • los napisal(a):
    Straszny kurdupel na tym zdjęciu.
    Żeby było widać, że bije dużego, bo bić małych niehonorowo.

  • Motes napisal(a):
    „Człowiek słoń” to bajka w sztafażu dramatu.
    !!!
    Widocznie Kolega trep też lubi bajki z superbohaterami :-)

  • trep napisal(a):
    Oczywiście każdy może sobie uznać na własny użytek, który film jest dobry, a który nie jest, jednak podoba mi się krytykowanie filmy Człowiek Słoń za nieautentycznoś a jednocześnie uznawanie za arcydzieło filmu o pojedynku ludzi z morderczą istotą w kosmosie XD
    Oczywiście, „Alien” jest całkiem autentyczny w przedstawieniu zmyślonej historii grupki osób walczącej z potworem w kosmosie, „Człowiek słoń” w przedstawieniu historii ciężko chorego człowieka z ogromnymi defektami fizycznymi – w ogóle. Dlaczego autor nie zaryzykował i nie pokazał chociaż jednej wewnętrznej rysy Merricka? Bo się bał, że w ten sposób nie zrównoważy jego zewnętrznej brzydoty. Czy to nie smutne trochę, że aby przekonać do siebie widza, tj. do postaci protagonisty, trzeba było z niego zrobić chodzący posąg? Dostaliśmy słodkiego, melancholijnego misia, zakochanego w sztuce, poezji i czym tam jeszcze. Tymczasem ludzie tak doświadczeni przez los bywają też sfrustrowani, niechętni, zgorzkniali, jeśli nie cały czas, to przynajmniej od czasu do czasu. Ale to nie w tej bajce w dramatycznym sztafażu. Tego można poszukać np. w „Mojej lewej stopie” z Day-Lewisem.
  • edytowano August 2022
    No, ale alien tez nie był najpiękniejszy a osobowościowo tez jednowymiarowy, tyle, że w drugą stronę.
  • Alien jest zwierzęciem, więc nie ma osobowości.
  • los napisal(a):
    Alien jest zwierzęciem, więc nie ma osobowości.
    Oj, kol. Trep z pewnością to wie, tylko zaczął mnie podpuszczać, bo to zawsze zabawnie, jak ktoś się wzmaga w temacie ruchomych obrazków :)
  • Nie mogę znaleźć rysunku z podpisem " Szkoła języków obcych ". Normalna klasa, a przed tablicą Alien z kredą stoi.
  • Który Alien? On miewa wiele postaci.
  • No, jakby nie patrzeć, sytuacja, gdy człowiek posiadający widoczne schorzenie posiada piękne wnętrze jest możliwa (choć może mało prawdopodobna), natomiast:
    - Podróże międzyplanetarne na planetę, na której jest życie, jest niemożliwa.
    - Prawdopodobieństwo, że lot komercyjny na inną planetę jest dochodowy jest bliskie zeru.
    - Sytuacja w której zwierzę wybija prawie wszystkich ludzi - członków załogi - jest niezwykle mało prawdopodobna.

    Pozostałych absurdów mogę nie pamiętać, gdyż film ostatni raz widziałem ze 40 lat temu.

    Zresztą film poza straszeniem widza nie ma żadnej wartości. No, niektórzy mogli uznać ówczesną Weaver za atrakcyjną. Zdaje się, że bez stanika występowała?
  • Chyba według Kolegi Motesa autentyczność opowieści nie ma związku z realizmem świata, o którym opowieść opowiada. Taką autentyczną opowieścią może być na przykład baśń o Królowej Śniegu, chociaż nie ma takiej Królowej, lustra diabelskiego itd.
  • edytowano August 2022
    Tomek napisal(a):
    Chyba według Kolegi Motesa autentyczność opowieści nie ma związku z realizmem świata, o którym opowieść opowiada. Taką autentyczną opowieścią może być na przykład baśń o Królowej Śniegu, chociaż nie ma takiej Królowej, lustra diabelskiego itd.
    Oczywiście, ale nie chce już mi się przepychać. Z drugiego forumka wiem, że koledze trepowi nie spodobał się jeden film, bo były w nim podane złe specyfikacje betonu, więc może ciężko znosić latanie frachtowcami na inne planety. Wolę więc skonstatować, że obaj lubimy bajki innego typu. Bo „Człowiek słoń” to bajka, największa ze wszystkich Lyncha. Hochland Drive czy Zagubiona Neostrada to przy tym mocno osadzone w rzeczywistości dzieła.

    PS Ale „Ukryte życie” jest wspaniałe.
  • Oo! Przepraszam. Akurat błędna specyfikacja betonu to był najmniejszy absurd w tamtym filmie.
  • Krasnoludków i sierotki Kopciuszka tęż nie ma.

  • Stal zbrojeniowa też nie tak?
  • Co do programowej "nierealistyczności" horrorów....

    Jakim gatunkiem filmowym okaże się z punktu widzenia eschatologicznego ludzka egzystencja w przypadku ogromnej rzeszy naszych bliźnich?
  • los napisal(a):
    Stal zbrojeniowa też nie tak?
    To też, bo teraz stosuje się zbrojenie rozproszone. Ale zbrojenie nie było gotowe, bo ktoś zapomniał, główny bohater kazał innemu pojechać wieczorem po kilkuosobową ekipę z Polski - a należy wyjaśnić, że była to największa akcja z betonem w historii firmy. To raczej z 1k osób musiałoby te druty wyginać.

    Najśmieszniejsze zaś było, że główny bohater biegał tam za superpoważnego najlepszego szpecjalistę a za organizację pracy zabrał się dzień przed operacją i to wieczorem.

    No, ale ponoć w filmie nie oto.
  • MarianoX napisal(a):
    Co do programowej "nierealistyczności" horrorów....

    Jakim gatunkiem filmowym okaże się z punktu widzenia eschatologicznego ludzka egzystencja w przypadku ogromnej rzeszy naszych bliźnich?
    Akurat w horrorach to bardziej biegało mi o brak logiki, niż nierealnoś.
  • Motes napisal(a):
    Ale „Ukryte życie” jest wspaniałe.
    Ponieważ lubię dwa wczesne Malicki, nie trawię późniejszych, a Ukrytego życia nie widziałem, poguglałem po Filmwebie i znalazłem coś takiego:
    Obłędny wizualnie przyznałbym wszystkie możliwe nagrody, ale treściowo i scenariuszowo to Coelho
    Czy to znaczy, że Malick dalej robi "głębokie arcydzieła"?





  • MarianoX napisal(a):
    Co do programowej "nierealistyczności" horrorów....

    Jakim gatunkiem filmowym okaże się z punktu widzenia eschatologicznego ludzka egzystencja w przypadku ogromnej rzeszy naszych bliźnich?
    To jest ciekawe, że kiedy ludzie piszą z przekonaniem o piekle, i różnych "rzeszach", które tam trafią, to zazwyczaj sami jakoś tak ustawiają się z boku.

    No bo przecież nie żadnej "rzeszy naszych bliźnich", tylko nas po prostu. Chyba że Kolega dostał znak z góry w sprawie zaklepanego wybraństwa, to wtedy przepraszam.
  • Tomek napisal(a):
    Motes napisal(a):
    Ale „Ukryte życie” jest wspaniałe.
    Ponieważ lubię dwa wczesne Malicki, nie trawię późniejszych, a Ukrytego życia nie widziałem, poguglałem po Filmwebie i znalazłem coś takiego:
    Obłędny wizualnie przyznałbym wszystkie możliwe nagrody, ale treściowo i scenariuszowo to Coelho
    Czy to znaczy, że Malick dalej robi "głębokie arcydzieła"?





    Historia Jaeggerstaettera to Coelho? Niecodzienne.
  • A co to za film zbrojeniowo-betonowy?
  • Motes napisal(a):
    Hochland Drive czy Zagubiona Neostrada
    Wygrał dziś Kolega internety!!!!1
  • Żejms Franko grał. Można wyguglać jakoś. Film jednego widza. Reszta aktorów to tylko głosie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.