Raport Pileckiego to mała próbka Ukrytego Życia tylko z wyższą stawką polityczną, bez malickowego światła, ale dużo krwi jak u Gibsona. Doświadczenie pustyni i świętego uporu. Nie ma modlitwy. Nie pada słowo "Oświęcim". Jest zaczątek pokazania przegranych przedstawieló władz, tu Cyrankiewicza, gdzieś przy futrynie w pustce pokoju, jak Bruno Ganza w krzyku w ciszy po wyjściu Josefa.
Piękny i przejmująco smutny film. Od strony technicznej bez zarzutu. Casting b. dobry. Malarskie zdjęcia z cudownym ujęciem kolorów. B. ładna muza. Ja obejrzałem na cinemax2, na moich ulubionych stronkach go nie ma.
A ja dziś o kinowym. "Cicha dziewczyna". Irlandzka produkcja. Świetna, kameralna, doskonale zagrana. Dużo irlandzkiego na dodatek. Polecam! Przemknęło cichutko przez ekrany, a szkoda. Bardzo dobre kino, niełatwe, a przecież nie epatujące patologią czy zwyrodnieniami.
ལུང་ནག་ན - Lunana, Yak in a Classroom - co na polski przekłada się: Lunana, szkoła na końcu świata.
Bhutański kandydat do złotego oskarda. Polecam, gdyż ładny i Consumerowi będzie się podobał, gdyż z wielkim szaconkiem społecznoś Lunany odnosi się do przysłanego do nich uczyciela.
Film jest bardzo ładny a jedyny minus, to że główny bohater nosi odzież marki North Face.
@Przemko powiedział(a):
Na stronie https://35mm.online/ znajduje się 4000 polskich filmów, w większości z angielskimi napisami, do oglądania za darmo i legalnie.
Nadrabiam polską klasyke na 35mm. Sporo filmów, które znałem w słabej jakości dotąd. Sporo takich, których nie znałem. Z pierwszych "Kapitał, czyli jak zrobić pieniądze w Polsce" i "Zapis Zbrodni", z drugich "Kobieta w Kapeluszu" i "...Gdziekolwiek jesteś Panie Prezydencie...
@Przemko powiedział(a):
Na stronie https://35mm.online/ znajduje się 4000 polskich filmów, w większości z angielskimi napisami, do oglądania za darmo i legalnie.
Nadrabiam polską klasyke na 35mm. Sporo filmów, które znałem w słabej jakości dotąd. Sporo takich, których nie znałem. Z pierwszych "Zapis Zbrodni",
Rzecz miała miejsce w okolicach Łodzi we wrześniu 1972 roku. Wtedy to siedemnastoletni Konstanty Feder i dziewiętnastoletni Janusz Dębiński - dwaj mieszkańcy Konstantynowa k. Łodzi zamordowali łódzkiego taksówkarza i stolarza ze wsi Fabianów. Zostali złapani po ok. dwóch tygodniach. W tamtych czasach szczególnie wstrząsnęło to opinią publiczną. Dębiński został skazany za zabójstwo stolarza na karę śmierci, a Feder, jako że był nieletni za zabójstwo taksówkarza dostał 25 lat więzienia. Wyszedł w 1990 roku, jest bezdomny i bezrobotny. W cyklu "Paragraf 148 - kara śmierci" był temu poświęcony jeden z odcinków.
Jeśli w gust trafiają fabularyzowane ruchome obrazki w reżyserii Michała Kondrata, to się spodoba.
Jeśli od wielkich tematów oczekuje się adekwatnego poziomu produkcji to będzie rozczarowanie.
Moja osoba czuje się jego "filmami" trochę oszukana, ale co ja tam wiem, może to tylko przez nadmierne oczekiwania.
@natenczas powiedział(a):
Jeśli w gust trafiają fabularyzowane ruchome obrazki w reżyserii Michała Kondrata, to się spodoba.
Jeśli od wielkich tematów oczekuje się adekwatnego poziomu produkcji to będzie rozczarowanie.
Moja osoba czuje się jego "filmami" trochę oszukana, ale co ja tam wiem, może to tylko przez nadmierne oczekiwania.
Dziękuję.
Wielkiego poziomu produkcji nie oczekuję, gdyż wiem, że kalokagatią nie idą wielkie pieniądze. Oczekuję natomiast, żeby twórcy i aktorzy coś tam kumali. Zestawienie imienia i nazwiska Michał+Kontdrat niestety nic mi nie movie.
Japońskie horrory są takie dobre ze względu na fałdę tłuszczową u rasy żółtej: nic nie wyrazi lepiej strachu niż szeroko otwarte migdałowe oczka Japonki. A w filmie od pewnego czasu łamią konwencję: Godzila to musi być człowiek w pokracznym kostiumie a nie animka, najlepiej Święczkowski, więc ja się już nie bawię.
W zaistniałej sytuacji szefostwa Warner Brothera, Disneja i inne powinny popełnić zbiorowe harakiri. Oto do kin bowiem u nas trafiła najnowsza japońska Godzilla: Godzilla Minus One. Jest to jeden z najlepszych filmów o Godzilli, przewyższający amerykańskie MonsterVerse (Godzilla, G vs King-Kong, takie tam). Z kolei to MonsterVerse przewyższa nowe Gwiezdne Wojny, Marvela że o Supermanach z DC nie wspomnę. Zacka Snydera przewyższa. Prawie wszystko przewyższa poza Diuną i Blade Runnerem 2049. Ale nowej Godzilli nie przewyższa bo jest lepsza. Podają, że budżet tego filmu to 15 000 000 dolarów. Słownie: piętnaście milionów dolarów. Jest to niewiarygodne, bo to jest 10% (słownie: dziesięć procent) tego co amerykańska Godzilla z 2014 roku a film wygląda lepiej, Godzilla jest ładniejsza, jest jej więcej. Jak oni to zrobili? Te 15 milionów to się zwróciło w samej Japonii, teraz zarabiają na czysto. Oczywiście takiej kaski jak amerykańskie produkcje nie zarobi, ale dobrze zarobi. Japońska wytwórnia Toho raz że dobrze wyszła na sprzedaży praw Amerykanom, a dwa sama stworzyła piękny film. Shin Godzilla z 2016 też jest fajna ale nie aż tak. Zasługuje natomiast na odrębną recenzję. Reasumując: Japończycy korzystają z rozpropagowania Godzilli przez Amerykanów i sami dokładają do pieca. Warner wypuszcza swoją Godzillę (4 część) na wiosnę i ma duży problem, żeby spłodzić film nie będący zdecydowanie gorszym niż japońska produkcja.
Nie da się tu uniknąć pewnych porównań i tak: Godzilla Minus One jest filmem jaśniejszym niż większość tamtych, pokazują potwora za dnia, co jest kłopotliwe bo tzw CGI ma postawione przed sobą wyższe wymagania. Część ludzka jest dopracowana. Wiadomo: zawsze najważniejsze były potwory i ich walka. Watki ludzkie to były takie zapełniacze, można było przewijać albo puszczać sobie montaże walk Godzilli na Jutubie. Japończycy potrafili natomiast zarządzać przerywaczami: potwory sobie walczyły i przerywniki ludzkie w odpowiednich momentach się pojawiały. Amerykanie tego nie potrafili, najgorsza była 2 część gdzie po ekranie pląsała straszliwa mamuśka i człowiek modlił się, żeby ją coś ubiło albo zjadło i żeby się przestała pałętać. Tutaj mamy jeden z nielicznych filmów, gdzie wątek ludzki porywa i jest zajmujący sam w sobie.
Komentarz
Raport Pileckiego to mała próbka Ukrytego Życia tylko z wyższą stawką polityczną, bez malickowego światła, ale dużo krwi jak u Gibsona. Doświadczenie pustyni i świętego uporu. Nie ma modlitwy. Nie pada słowo "Oświęcim". Jest zaczątek pokazania przegranych przedstawieló władz, tu Cyrankiewicza, gdzieś przy futrynie w pustce pokoju, jak Bruno Ganza w krzyku w ciszy po wyjściu Josefa.
Czy ktoś z Forumkowiczów był już na "Sound of Freedom"?
P.
Wielu. Po sąsiedzku są dwa wonty na ten temat.
503 Service Temporarily Unavailable
Temporarily, temporarily.
W proch się obrócisz (Yin Ru Chen Yan) 2022
Piękny i przejmująco smutny film. Od strony technicznej bez zarzutu. Casting b. dobry. Malarskie zdjęcia z cudownym ujęciem kolorów. B. ładna muza. Ja obejrzałem na cinemax2, na moich ulubionych stronkach go nie ma.
A ja dziś o kinowym. "Cicha dziewczyna". Irlandzka produkcja. Świetna, kameralna, doskonale zagrana. Dużo irlandzkiego na dodatek. Polecam! Przemknęło cichutko przez ekrany, a szkoda. Bardzo dobre kino, niełatwe, a przecież nie epatujące patologią czy zwyrodnieniami.
ལུང་ནག་ན - Lunana, Yak in a Classroom - co na polski przekłada się: Lunana, szkoła na końcu świata.
Bhutański kandydat do złotego oskarda. Polecam, gdyż ładny i Consumerowi będzie się podobał, gdyż z wielkim szaconkiem społecznoś Lunany odnosi się do przysłanego do nich uczyciela.
Film jest bardzo ładny a jedyny minus, to że główny bohater nosi odzież marki North Face.
A w co się ubierać w Bhutanie? Tam przecież są góry. Hugo Boss nie byłby na miescu.
Jest wiele marek sportowych które nie tworzą kampanij lekramowych promujących zboczenia.
No, ok. Może podrabiane. W Bhutanie mało kogo stać na oryginalną zachodnią odzież.
O, dobrze wiedzieć. Wkrótce muszę sobie nabyć kurtkę, to ograniczy spektrum rozterki.
W sumie wystarczający powód.
Nadrabiam polską klasyke na 35mm. Sporo filmów, które znałem w słabej jakości dotąd. Sporo takich, których nie znałem. Z pierwszych "Kapitał, czyli jak zrobić pieniądze w Polsce" i "Zapis Zbrodni", z drugich "Kobieta w Kapeluszu" i "...Gdziekolwiek jesteś Panie Prezydencie...
Rzecz miała miejsce w okolicach Łodzi we wrześniu 1972 roku. Wtedy to siedemnastoletni Konstanty Feder i dziewiętnastoletni Janusz Dębiński - dwaj mieszkańcy Konstantynowa k. Łodzi zamordowali łódzkiego taksówkarza i stolarza ze wsi Fabianów. Zostali złapani po ok. dwóch tygodniach. W tamtych czasach szczególnie wstrząsnęło to opinią publiczną. Dębiński został skazany za zabójstwo stolarza na karę śmierci, a Feder, jako że był nieletni za zabójstwo taksówkarza dostał 25 lat więzienia. Wyszedł w 1990 roku, jest bezdomny i bezrobotny. W cyklu "Paragraf 148 - kara śmierci" był temu poświęcony jeden z odcinków.
Czy ktoś widział może film Dwie Korony i może powiedzieć, czy warto obejrzeć czy może unikać jak ognia?
Jeśli w gust trafiają fabularyzowane ruchome obrazki w reżyserii Michała Kondrata, to się spodoba.
Jeśli od wielkich tematów oczekuje się adekwatnego poziomu produkcji to będzie rozczarowanie.
Moja osoba czuje się jego "filmami" trochę oszukana, ale co ja tam wiem, może to tylko przez nadmierne oczekiwania.
W ten weekend premiera Godzilli Minus One u nas:
Dziękuję.
Wielkiego poziomu produkcji nie oczekuję, gdyż wiem, że kalokagatią nie idą wielkie pieniądze. Oczekuję natomiast, żeby twórcy i aktorzy coś tam kumali. Zestawienie imienia i nazwiska Michał+Kontdrat niestety nic mi nie movie.
Japońskie horrory są takie dobre ze względu na fałdę tłuszczową u rasy żółtej: nic nie wyrazi lepiej strachu niż szeroko otwarte migdałowe oczka Japonki. A w filmie od pewnego czasu łamią konwencję: Godzila to musi być człowiek w pokracznym kostiumie a nie animka, najlepiej Święczkowski, więc ja się już nie bawię.
Oglądam aktualnie nowy serial z uniwersum MonsterVerse "Monarch Legacy of Monster" z m.in. Kurtem Rusellem i póki co po 4-ech odcinkach wciąga.
Szkoda, że my nie wylansowalismy swojego potwora narodowego wzorem Godzilli i King Konga...
Jagto?
A Lechu to pies?
Przepraszam ale King Konga wylansował kapitan Wojska Polskiego.
O to to!
Ale Konga w serialu raczej nie zobaczymy - zażądałby zbyt wielkiej gaży, nawet na Apple.
Bo i maupa wielka.
Lechu jak najbardziej oraz uczywiście Donald
Lechu i Donald przy całej swojej potworności nie posiadają grozy i dostojeństwa Godzilli ani wielkoduszność King Konga
nie ma jak muza z Godzilli
wykreowaliśmy, Jak świat długi i szeroki ten fakt geograficzny jest znany - Polacy są między Niemcami i Rosją z racji czego mają przechlapane.
orkiestra symfoniczna - najkosztowniejszy i najwspanialszy instrument świata.
W zaistniałej sytuacji szefostwa Warner Brothera, Disneja i inne powinny popełnić zbiorowe harakiri. Oto do kin bowiem u nas trafiła najnowsza japońska Godzilla: Godzilla Minus One. Jest to jeden z najlepszych filmów o Godzilli, przewyższający amerykańskie MonsterVerse (Godzilla, G vs King-Kong, takie tam). Z kolei to MonsterVerse przewyższa nowe Gwiezdne Wojny, Marvela że o Supermanach z DC nie wspomnę. Zacka Snydera przewyższa. Prawie wszystko przewyższa poza Diuną i Blade Runnerem 2049. Ale nowej Godzilli nie przewyższa bo jest lepsza. Podają, że budżet tego filmu to 15 000 000 dolarów. Słownie: piętnaście milionów dolarów. Jest to niewiarygodne, bo to jest 10% (słownie: dziesięć procent) tego co amerykańska Godzilla z 2014 roku a film wygląda lepiej, Godzilla jest ładniejsza, jest jej więcej. Jak oni to zrobili? Te 15 milionów to się zwróciło w samej Japonii, teraz zarabiają na czysto. Oczywiście takiej kaski jak amerykańskie produkcje nie zarobi, ale dobrze zarobi. Japońska wytwórnia Toho raz że dobrze wyszła na sprzedaży praw Amerykanom, a dwa sama stworzyła piękny film. Shin Godzilla z 2016 też jest fajna ale nie aż tak. Zasługuje natomiast na odrębną recenzję. Reasumując: Japończycy korzystają z rozpropagowania Godzilli przez Amerykanów i sami dokładają do pieca. Warner wypuszcza swoją Godzillę (4 część) na wiosnę i ma duży problem, żeby spłodzić film nie będący zdecydowanie gorszym niż japońska produkcja.
Nie da się tu uniknąć pewnych porównań i tak: Godzilla Minus One jest filmem jaśniejszym niż większość tamtych, pokazują potwora za dnia, co jest kłopotliwe bo tzw CGI ma postawione przed sobą wyższe wymagania. Część ludzka jest dopracowana. Wiadomo: zawsze najważniejsze były potwory i ich walka. Watki ludzkie to były takie zapełniacze, można było przewijać albo puszczać sobie montaże walk Godzilli na Jutubie. Japończycy potrafili natomiast zarządzać przerywaczami: potwory sobie walczyły i przerywniki ludzkie w odpowiednich momentach się pojawiały. Amerykanie tego nie potrafili, najgorsza była 2 część gdzie po ekranie pląsała straszliwa mamuśka i człowiek modlił się, żeby ją coś ubiło albo zjadło i żeby się przestała pałętać. Tutaj mamy jeden z nielicznych filmów, gdzie wątek ludzki porywa i jest zajmujący sam w sobie.
15?