@MiejSen powiedział(a):
Szukam "filmu o ręce", w którym zdawało się mi, że grała Pani Starostecka, ale w jej filmografii nie ma.
Teatr telewizji z około przełomu 1970/80. Klimat jakby Carmilla z 1980 od J. Kondratiuka. Kiedy Kobry były już bardziej dreszczowcami niż gadaną sensacją. Główna bohaterka pod opieką rodziny, przykuta do łóżka, boi się nieznanego zabójcy, którego jest w stanie poznać po ręce. Możliwe, że bohaterka nie mówi i słychać jej myśli, jako wybijające się nad wszystko. Nagrane bardzo głośno. Jako paniczny szept bohaterki. Przesadny i irytujący chyba przez niską jakość nagrania.
@MiejSen powiedział(a):
Szukam "filmu o ręce", w którym zdawało się mi, że grała Pani Starostecka, ale w jej filmografii nie ma.
Teatr telewizji z około przełomu 1970/80. Klimat jakby Carmilla z 1980 od J. Kondratiuka. Kiedy Kobry były już bardziej dreszczowcami niż gadaną sensacją. Główna bohaterka pod opieką rodziny, przykuta do łóżka, boi się nieznanego zabójcy, którego jest w stanie poznać po ręce. Możliwe, że bohaterka nie mówi i słychać jej myśli, jako wybijające się nad wszystko. Nagrane bardzo głośno. Jako paniczny szept bohaterki. Przesadny i irytujący chyba przez niską jakość nagrania.
O rany. Ale ewidentne. Nie sprawdzałem, bo myślałem, że to ten film o spotkaniu Bacha z Haendlem. Hah.
Dzięki wielkie! Pierwszy film polski o ciszy ;p
Spektakl taki se. Scenariusz wydziwiony. Słaba reżyseria. Ogólnie nie polecam.
Ale popatrzcie na Ignacego Machowskiego - nie trzeba nawet puszczać filmu, jest na zajawce - otóż jego trzecia żona w momencie kręcenia tej kobry miała 11 czy 12 lat. I wyszła za niego z miłości. Mieli dwójkę dzieci. Wybitną skrzypaczkę i reżysera. Miłość nie zna granic.
@trep powiedział(a):
Spektakl taki se. Scenariusz wydziwiony. Słaba reżyseria. Ogólnie nie polecam.
Ale popatrzcie na Ignacego Machowskiego - nie trzeba nawet puszczać filmu, jest na zajawce - otóż jego trzecia żona w momencie kręcenia tej kobry miała 11 czy 12 lat. I wyszła za niego z miłości. Mieli dwójkę dzieci. Wybitną skrzypaczkę i reżysera. Miłość nie zna granic.
A, rzeczywiście "Bezkrólewie" jest tego syna i "Konrad". No, taki obecny "Teatr" z masą rzucanych na dekoracje różnokolorowych świateł, co mają zrobic chyba klimat jak z giallo, a bardziej robią klimat jak ozdób xmasowych na Chmielnej.
W "Kompozycji na Cztery Ręce" od Pana Zygadły są pewne zabiegi operatorskie z bardzo bliskim planem, na półzbliżeniach i kamerze wokół bohaterów kręcącą się. Rozwinie te zabiegi Pan Gruza z jednym z operatorów "Kompozycji" przy pracy nad szczytowym osiągnięciem Teatru Telewizji, czyli Rewizorze. https://vod.tvp.pl/teatr-telewizji,202/rewizor,303809
Bezgraniczność miłości do znacznie starszego mężczyzny zazwyczaj w jakiś zadziwiający sposób pozytywnie koreluje z jego wysoką pozycją społeczną i zawodową.
Zazwyczaj, ale nie w tym przypadku. Znamy dobrze b. bliską p. Machowskiej osobę. To była miłoś. Zresztą goś trochę pożył. W dobrej formie intelektualnej.
@trep powiedział(a):
Zazwyczaj, ale nie w tym przypadku. Znamy dobrze b. bliską p. Machowskiej osobę. To była miłoś. Zresztą goś trochę pożył. W dobrej formie intelektualnej.
To działa na poziomie podświadomości, a nie wyrachowania.
Przypomina mi się kol. Jerry z Flądry. Pamiętacie go? Gościu miał prawdziwą antypsią obsesję i wszystko, naprawdę wszystko mu się z psami kojarzyło. Wątek o brzydkiej pogodzie? "I te wstrętne sierściuchy wchodzą z człowiekiem do windy a są MOKRE!". Post o przepisach kulinarnych? "Są na świecie zboczeńcy którzy gotują psom!". Rozmowy o wolności? "No właśnie, a jak długo będziemy tolerować puszczanie WOLNO psów ze smyczy?".
Tak mię się jakoś kojarzy... nieco inna obsesja prezentowana przez kogoś innego. Z tymi kobietami co to... i tak dalej.
Beł tyż typson o ksywce Jerry Hetcher. Czy o niego chodzi? Jego wynurzeń o K-9s nie pamiętam.
Ale myślę, że gorszy był Lorkanin*.
Pamiętam, że tak nienawidził skomlików (za sranie, chyba), że sam oznajmił na forum, że wysypał w parku truciznę, czem wkurzył niemożebnie użyszkodników foruma do tego stopnia, że chcieli go namierzyć i rightly podpierdolić na psiarnię. I to nie tą K-9 ale lucką, czyly milicję obywatelską w niebieskich mundurkach.
*) W 95% myślę, że to był Lorkarin, bo strasznie mnie wpienił tem swojem oznajmnieniem, ale jeśli ktuś pamięta, że to nie on - jestem gotów na naprostowanie obskarżenia i wtenczas obznajmiam: Lorkaninu - za przeproszenie ciem pomawiam! (albo vicek-versal).
.
.
Co do kobit to mam swoje zdanie, co opisałem toto już dawno temu, na Rebelce. A napiszę w skrócie. Wszyskie te redpile i inne głupoty, co to tutej na tem forumie są przez niektórych gloryfikowane albo kobitki szczególnie Polki poniżane, to weźta się zastanówta. Od małoletniego szczyla zawsze lubiłem, adorowałem i nigdy nie poniżałem dziewczyn. Chociaż w latach 70-tych była taka podpucha, że wszystkie Polki to k**wy bo zaczęli przyjeżdżać kolorowi, zarywać a dużo dziewczyn chętnych było uczestniczyć w tem pospolitem ruszeniu. My, młode chłopaki (wyposzczone, bo taki był problem) wszyscy winę zwalaliśmy na murzynów i innech arabów (ile? 1 promil?) ale zawsze był powód do (''jebać arabów, murzynów, bogatych zgredów, bo oni zarywają nasze najlepsze dziewczyny, a każda Polka to kurw@"). I w wieku lat chyba czternastu - up, kiedy stwierdziłem, że nie ma problemu zarwać fajnej dziewczyny i miałem stałą girlfriend prawie przez cały czas, zrozumiałem, że te poniżanie kobiet, Polek wynikało z nie z murzynów, nie z arabów, nie z redpillów, nie z incellów, nie ze zdemoralizowanego charakteru kobiet ale może, że wy goście wypisujące te bzdury na tutejszym forumie żeśta za przeproszeniem nigdy se nie zaruchali, a? Albo macie "bad experience in your relationship"? Baba wam poszła w pi*du? Ale pytanie jest z czyjej winy?
Przed chwilą obejrzałam na tvp1 film o Kalinie Jędrusik. Nie najgorszy, nie najgorzej zagrana główna rola - to było b. trudne zadanie. Szkoda, że dali zbyt mało zabawnych epizodów z Kaliną, np o qui pro quo ze strażakiem w teatrze (opisywanym kiedyś na naszym forumku), a musiało być tego sporo. W sumie- nie straciłam tych 2 godzin. Lubiłam Kalinkę.
Tomasz Samołyk o 1670:
pośród lemingów to przebój.
Moi znajomi spróbowali to oglądać, i wbrew zachwytom pana Tomasza, nie dali rady, bo to dość prymitywny rzyg na sparodiowanych Polaków.
Nigdy nie pracowałem w biurze dłużej niż miesiąc, a moje konflikty z przełożonymi kończyły się zwolnieniami, ale myślę, że jak ktoś żyje w warunkach kredytu i podległości szefowi, to chętnie sobie powrzuca na postacie historyczne, u których występują podobne zależności.
Współczesny cringe humor pochodzi od brytyjskiego geniusza komedii, Chrisa Morrisa, który w The Day Today w 1994 stworzył parodię zależności biurowych, co potem przerobiono na serial The Office, amerykańską wersje tego, a wkońcu polską wersję (którą tworzył scenarzysta 1670):
@ms.wygnaniec powiedział(a):
Tomasz Samołyk o 1670:
pośród lemingów to przebój.
Moi znajomi spróbowali to oglądać, i wbrew zachwytom pana Tomasza, nie dali rady, bo to dość prymitywny rzyg na sparodiowanych Polaków.
Nie oglądałem ani serialu, ani tej „recenzji”, ale zgaduję, że pewnie minuta, jak nie więcej, z tych prawie dziewięciu to standardowe przepraszanie pana Tomasza za to, że żyje, a nawet, o zgrozo, że ma coś wspólnego z katolicyzmem, do tego unoszenie się 10 cm nad ziemią, ale z towarzyszącymi deklaracjami skromności, i szpagat jeszcze lepszy niż u Van Damme'a. Pan Tomasz wybrał sobie zawód katolika na portalu do mielenia dusz, więc niestety zdążył się już przekwalifikować na akrobatę.
Znajomy ze wspólnoty mi go kiedyś polecił. To jak wracałem do domu to se puściłem w furze kilka rzeczy, posłuchałem, wyłączyłem i wróciłem do słuchania techno.
@ms.wygnaniec powiedział(a):
Tomasz Samołyk o 1670:
pośród lemingów to przebój.
Moi znajomi spróbowali to oglądać, i wbrew zachwytom pana Tomasza, nie dali rady, bo to dość prymitywny rzyg na sparodiowanych Polaków.
Nie oglądałem ani serialu, ani tej „recenzji”, ale zgaduję, że pewnie minuta, jak nie więcej, z tych prawie dziewięciu to standardowe przepraszanie pana Tomasza za to, że żyje, a nawet, o zgrozo, że ma coś wspólnego z katolicyzmem, do tego unoszenie się 10 cm nad ziemią, ale z towarzyszącymi deklaracjami skromności, i szpagat jeszcze lepszy niż u Van Damme'a. Pan Tomasz wybrał sobie zawód katolika na portalu do mielenia dusz, więc niestety zdążył się już przekwalifikować na akrobatę.
Nie oglądałem filmiku ani serialu też ale widziałem jak się ostatnio publicznie do głosowania na PiS przyznał (w ostatnich wyborach nawet)
I ogólnie robi bardzo dobra robotę, moim zdaniem, na swoim poletku do siebie podobnych w kulturny sposób
Wielokrotnie i na różne sposoby .. jakoś tak to leciało
@ms.wygnaniec powiedział(a):
Tomasz Samołyk o 1670:
pośród lemingów to przebój.
Moi znajomi spróbowali to oglądać, i wbrew zachwytom pana Tomasza, nie dali rady, bo to dość prymitywny rzyg na sparodiowanych Polaków.
Nie oglądałem ani serialu, ani tej „recenzji”, ale zgaduję, że pewnie minuta, jak nie więcej, z tych prawie dziewięciu to standardowe przepraszanie pana Tomasza za to, że żyje, a nawet, o zgrozo, że ma coś wspólnego z katolicyzmem, do tego unoszenie się 10 cm nad ziemią, ale z towarzyszącymi deklaracjami skromności, i szpagat jeszcze lepszy niż u Van Damme'a. Pan Tomasz wybrał sobie zawód katolika na portalu do mielenia dusz, więc niestety zdążył się już przekwalifikować na akrobatę.
Nie oglądałem filmiku ani serialu też ale widziałem jak się ostatnio publicznie do głosowania na PiS przyznał (w ostatnich wyborach nawet)
I ogólnie robi bardzo dobra robotę, moim zdaniem, na swoim poletku do siebie podobnych w kulturny sposób
Wielokrotnie i na różne sposoby .. jakoś tak to leciało
Na PiS głosował? Na aborcjonistów jak ich określał?
Obejrzałem 2 czy 3 odcinki "1670".
No więc główną rolę gra typowy Polak-Sarmata, głupi jak but. Żona nawiedzona katolka o fizjonomii trupa z szafy. Dzieci - córka to nawiedzona idealistka klimatyczna, która ciemnemu chłopstwo z folwarku ojca wykłada konieczność zmniejszenia śladu węglowego bo za x lat itp, itd.....
Syn - duchowny z wszystkimi wadami tego stanu - hipokryta łasy na bogactwo i z faryzejskim rozumieniem wiary.
Drugi syn to chyba, na tyle ile się dowiedziałem z tych 2,3 odcinków, jakiś zawadiaka (coś ala kibol?)
Ma on se folwark...a szkoda słów...jako gość jest tam inteligentny Litwin (w ramach Erasmusa) który tylko przewraca oczami na głupoty wygadywane przez naszego rodaka.
Żeby nie było aż tak dziadosko to sąsiad, Polak-Sarmata, jest z gatunku tych świadomych i wykształconych ale nasz bohater główny rozgrywa go (na Sejmiku np) jak dziecko w myśl zasady "sprowadził go do swojego poziomu i pokonał doświadczeniem".
Komentarz
O rany. Ale ewidentne. Nie sprawdzałem, bo myślałem, że to ten film o spotkaniu Bacha z Haendlem. Hah.
Dzięki wielkie! Pierwszy film polski o ciszy ;p
Spektakl taki se. Scenariusz wydziwiony. Słaba reżyseria. Ogólnie nie polecam.
Ale popatrzcie na Ignacego Machowskiego - nie trzeba nawet puszczać filmu, jest na zajawce - otóż jego trzecia żona w momencie kręcenia tej kobry miała 11 czy 12 lat. I wyszła za niego z miłości. Mieli dwójkę dzieci. Wybitną skrzypaczkę i reżysera. Miłość nie zna granic.
Bo miłość to... Jak to było, Ignac?
Jak tam było, tak tam było. Na cóż drążyć.
A, rzeczywiście "Bezkrólewie" jest tego syna i "Konrad". No, taki obecny "Teatr" z masą rzucanych na dekoracje różnokolorowych świateł, co mają zrobic chyba klimat jak z giallo, a bardziej robią klimat jak ozdób xmasowych na Chmielnej.
W "Kompozycji na Cztery Ręce" od Pana Zygadły są pewne zabiegi operatorskie z bardzo bliskim planem, na półzbliżeniach i kamerze wokół bohaterów kręcącą się. Rozwinie te zabiegi Pan Gruza z jednym z operatorów "Kompozycji" przy pracy nad szczytowym osiągnięciem Teatru Telewizji, czyli Rewizorze.
https://vod.tvp.pl/teatr-telewizji,202/rewizor,303809
Bezgraniczność miłości do znacznie starszego mężczyzny zazwyczaj w jakiś zadziwiający sposób pozytywnie koreluje z jego wysoką pozycją społeczną i zawodową.
Zazwyczaj, ale nie w tym przypadku. Znamy dobrze b. bliską p. Machowskiej osobę. To była miłoś. Zresztą goś trochę pożył. W dobrej formie intelektualnej.
To działa na poziomie podświadomości, a nie wyrachowania.
Jest takie powiedzenie, gdzie się było i co widziało.
Redpill i marksizm mogłyby się wymieniać personelami
Davila był geniuszem.
Znany fakt
Czy jeżeli zauważę fakt, ze mężczyźni mają skłonność do wiązania się z atrakcyjnymi fizycznie i młodymi kobietami, to oznacza, iż jestem marksistą?
Do takich konkluzji trzeba Frojda. A to żadna frajda.
Przypomina mi się kol. Jerry z Flądry. Pamiętacie go? Gościu miał prawdziwą antypsią obsesję i wszystko, naprawdę wszystko mu się z psami kojarzyło. Wątek o brzydkiej pogodzie? "I te wstrętne sierściuchy wchodzą z człowiekiem do windy a są MOKRE!". Post o przepisach kulinarnych? "Są na świecie zboczeńcy którzy gotują psom!". Rozmowy o wolności? "No właśnie, a jak długo będziemy tolerować puszczanie WOLNO psów ze smyczy?".
Tak mię się jakoś kojarzy... nieco inna obsesja prezentowana przez kogoś innego. Z tymi kobietami co to... i tak dalej.
Beł tyż typson o ksywce Jerry Hetcher. Czy o niego chodzi? Jego wynurzeń o K-9s nie pamiętam.
Ale myślę, że gorszy był Lorkanin*.
Pamiętam, że tak nienawidził skomlików (za sranie, chyba), że sam oznajmił na forum, że wysypał w parku truciznę, czem wkurzył niemożebnie użyszkodników foruma do tego stopnia, że chcieli go namierzyć i rightly podpierdolić na psiarnię. I to nie tą K-9 ale lucką, czyly milicję obywatelską w niebieskich mundurkach.
*) W 95% myślę, że to był Lorkarin, bo strasznie mnie wpienił tem swojem oznajmnieniem, ale jeśli ktuś pamięta, że to nie on - jestem gotów na naprostowanie obskarżenia i wtenczas obznajmiam: Lorkaninu - za przeproszenie ciem pomawiam! (albo vicek-versal).
.
.
Co do kobit to mam swoje zdanie, co opisałem toto już dawno temu, na Rebelce. A napiszę w skrócie. Wszyskie te redpile i inne głupoty, co to tutej na tem forumie są przez niektórych gloryfikowane albo kobitki szczególnie Polki poniżane, to weźta się zastanówta. Od małoletniego szczyla zawsze lubiłem, adorowałem i nigdy nie poniżałem dziewczyn. Chociaż w latach 70-tych była taka podpucha, że wszystkie Polki to k**wy bo zaczęli przyjeżdżać kolorowi, zarywać a dużo dziewczyn chętnych było uczestniczyć w tem pospolitem ruszeniu. My, młode chłopaki (wyposzczone, bo taki był problem) wszyscy winę zwalaliśmy na murzynów i innech arabów (ile? 1 promil?) ale zawsze był powód do (''jebać arabów, murzynów, bogatych zgredów, bo oni zarywają nasze najlepsze dziewczyny, a każda Polka to kurw@"). I w wieku lat chyba czternastu - up, kiedy stwierdziłem, że nie ma problemu zarwać fajnej dziewczyny i miałem stałą girlfriend prawie przez cały czas, zrozumiałem, że te poniżanie kobiet, Polek wynikało z nie z murzynów, nie z arabów, nie z redpillów, nie z incellów, nie ze zdemoralizowanego charakteru kobiet ale może, że wy goście wypisujące te bzdury na tutejszym forumie żeśta za przeproszeniem nigdy se nie zaruchali, a? Albo macie "bad experience in your relationship"? Baba wam poszła w pi*du? Ale pytanie jest z czyjej winy?
👣
🐾
🐾
po dwie razy mnie wpisy sieka, co je?
👣
🐾
🐾
No ja pamiętam Jerry'ego, z tymi psami.
Zaś co do kobit, wpis ten jest trafny, choć mało elegancki.
Przed chwilą obejrzałam na tvp1 film o Kalinie Jędrusik. Nie najgorszy, nie najgorzej zagrana główna rola - to było b. trudne zadanie. Szkoda, że dali zbyt mało zabawnych epizodów z Kaliną, np o qui pro quo ze strażakiem w teatrze (opisywanym kiedyś na naszym forumku), a musiało być tego sporo. W sumie- nie straciłam tych 2 godzin. Lubiłam Kalinkę.
Tomasz Samołyk o 1670:
pośród lemingów to przebój.
Moi znajomi spróbowali to oglądać, i wbrew zachwytom pana Tomasza, nie dali rady, bo to dość prymitywny rzyg na sparodiowanych Polaków.
Nigdy nie pracowałem w biurze dłużej niż miesiąc, a moje konflikty z przełożonymi kończyły się zwolnieniami, ale myślę, że jak ktoś żyje w warunkach kredytu i podległości szefowi, to chętnie sobie powrzuca na postacie historyczne, u których występują podobne zależności.
Współczesny cringe humor pochodzi od brytyjskiego geniusza komedii, Chrisa Morrisa, który w The Day Today w 1994 stworzył parodię zależności biurowych, co potem przerobiono na serial The Office, amerykańską wersje tego, a wkońcu polską wersję (którą tworzył scenarzysta 1670):
Nie oglądałem ani serialu, ani tej „recenzji”, ale zgaduję, że pewnie minuta, jak nie więcej, z tych prawie dziewięciu to standardowe przepraszanie pana Tomasza za to, że żyje, a nawet, o zgrozo, że ma coś wspólnego z katolicyzmem, do tego unoszenie się 10 cm nad ziemią, ale z towarzyszącymi deklaracjami skromności, i szpagat jeszcze lepszy niż u Van Damme'a. Pan Tomasz wybrał sobie zawód katolika na portalu do mielenia dusz, więc niestety zdążył się już przekwalifikować na akrobatę.
Znajomy ze wspólnoty mi go kiedyś polecił. To jak wracałem do domu to se puściłem w furze kilka rzeczy, posłuchałem, wyłączyłem i wróciłem do słuchania techno.
Istotnie są lepsze kanały:
Nie oglądałem filmiku ani serialu też ale widziałem jak się ostatnio publicznie do głosowania na PiS przyznał (w ostatnich wyborach nawet)
I ogólnie robi bardzo dobra robotę, moim zdaniem, na swoim poletku do siebie podobnych w kulturny sposób
Wielokrotnie i na różne sposoby .. jakoś tak to leciało
Na PiS głosował? Na aborcjonistów jak ich określał?
Może choć z obrzydzeniem? Albo robiąc łaskę
A to ja już nie wiem, ale coś o wyrównywaniu szans najuboższym wspominał i swoim hejtowaniu PO za pierwszego Samolyka
Obejrzałem 2 czy 3 odcinki "1670".
No więc główną rolę gra typowy Polak-Sarmata, głupi jak but. Żona nawiedzona katolka o fizjonomii trupa z szafy. Dzieci - córka to nawiedzona idealistka klimatyczna, która ciemnemu chłopstwo z folwarku ojca wykłada konieczność zmniejszenia śladu węglowego bo za x lat itp, itd.....
Syn - duchowny z wszystkimi wadami tego stanu - hipokryta łasy na bogactwo i z faryzejskim rozumieniem wiary.
Drugi syn to chyba, na tyle ile się dowiedziałem z tych 2,3 odcinków, jakiś zawadiaka (coś ala kibol?)
Ma on se folwark...a szkoda słów...jako gość jest tam inteligentny Litwin (w ramach Erasmusa) który tylko przewraca oczami na głupoty wygadywane przez naszego rodaka.
Żeby nie było aż tak dziadosko to sąsiad, Polak-Sarmata, jest z gatunku tych świadomych i wykształconych ale nasz bohater główny rozgrywa go (na Sejmiku np) jak dziecko w myśl zasady "sprowadził go do swojego poziomu i pokonał doświadczeniem".
Serial w stylu "Świat wg Kiepskich".