Japońskie filmy o potworach z lat 50-tych wyjątkowo nie były dla 14-letnich Maurzynów analfabetów, mówiły nie wprost, co Japończyków bardzo bolało, a o czym ze względów oczywistych powiedzieć wprost nie mogli. Jaki był jeden scenariusz wszystkich dzieł o Godzili, Rodanie, Motrze czy Gidorze? Niestosowne zachowanie ludzi (bomba atomowa czy zanieczyszczenie środowiska) budzi uśpionego dotąd potwora, który przychodzi i masakruje Tokio a potem zostaje wypędzony i przynajmniej przez jakiś czas jest spokój - aż do następnego filmu.
Nietrudno zgadnąć, co było tym potworem, zresztą admirał Yamamoto po ataku na Pearl Harbour powiedział to wprost: obudziliśmy potwora.
Japończykom można wybaczyć oglądanie filmów o kaijū.
Akcja tego filmu tj Godzilli Minus One dzieje się właśnie w latach 40-tych tuż po wojnie i bardzo silne się do niej odnosi. Jest to film nakręcony przez Japończyków przede wszystkim dla Japończyków z ich specyficzną mentalnością
@los powiedział(a):
Japońskie filmy o potworach z lat 50-tych wyjątkowo nie były dla 14-letnich Maurzynów analfabetów, mówiły nie wprost, co Japończyków bardzo bolało, a o czym ze względów oczywistych powiedzieć wprost nie mogli. Jaki był jeden scenariusz wszystkich dzieł o Godzili, Rodanie, Motrze czy Gidorze? Niestosowne zachowanie ludzi (bomba atomowa czy zanieczyszczenie środowiska) budzi uśpionego dotąd potwora, który przychodzi i masakruje Tokio a potem zostaje wypędzony i przynajmniej przez jakiś czas jest spokój - aż do następnego filmu.
@los powiedział(a):
Japońskie filmy o potworach z lat 50-tych wyjątkowo nie były dla 14-letnich Maurzynów analfabetów, mówiły nie wprost, co Japończyków bardzo bolało, a o czym ze względów oczywistych powiedzieć wprost nie mogli. Jaki był jeden scenariusz wszystkich dzieł o Godzili, Rodanie, Motrze czy Gidorze? Niestosowne zachowanie ludzi (bomba atomowa czy zanieczyszczenie środowiska) budzi uśpionego dotąd potwora, który przychodzi i masakruje Tokio a potem zostaje wypędzony i przynajmniej przez jakiś czas jest spokój - aż do następnego filmu.
Nietrudno zgadnąć, co było tym potworem, zresztą admirał Yamamoto po ataku na Pearl Harbour powiedział to wprost: obudziliśmy potwora.
Japończykom można wybaczyć oglądanie filmów o kaijū.
Godzilla Minus One jest właśnie o tym. Ludziki zeznają, że potwora mogłoby na ekranie w ogóle nie być - a i bez niego film byłby świetny.
Oczywiście Chińczykom obraz ten niespecjalnie się spodoba.
TAK! To piękna historia łączenia polskiej historii z estetyką dieselpunk, która zaczęła się od Hardkor 44, niezrealizowanego projektu Platige Image, projektu który upadł po konsultacjach z Powstańcami. W końcu wywodząc się z wizji Rozalskiego powstała gra na bazie jego uniwersum alt-historii z bronieniem Ojczyzny Polanii przed roswiecką agresją. Najlepsza alternatywna historia. Zychowicz could never.
o co kaman z tą Aleją Księżnej Grace. Bo istotnie jak nie znasz kontekstu, to faktycznie pytanie jakiś kosmos, o topografię ulic w obcym mieście. Ale księżna Grace była jedna.
Była znaną aktorką, ale w szczycie kariery wyszła za księcia Monaco. Nie ma dużej filmografii, bo jej kariera trwała 5-6 lat, ale to były kinowe hity z tzw. złotej ery Hollywood. Ja widziałem 5 z nich, na pewno poleciłbym westernowy (komunistyczny) klasyk "W samo południe", oryginalne "M jak morderstwo" Hitchcocka jest lepsze niż remake z Michaelem Douglasem, "Okno na podwórze" mnie nie porwało, ale to klasyk, warto znać. "Mogambo" dziś nie robi wrażenia, są ładniej nagrane filmy o Afryce, chyba je przyćmiło "Pożegnanie z Afryką". "Złodzieja w hotelu" o dziwo nieźle się ogląda, zwłaszcza że Grace gra tam samą siebie - rozpuszczoną panienkę z Ameryki, która szuka męża z wyższych sfer na Lazurowym Wybrzeżu.
Filmy gdzieś pewnie wiszą w sieci, może być problem z polskimi napisami, ale może kiedyś przyczaisz się na TVP Kultura czy TVP Kultura 2.
W każdym razie każdy z tych filmów jest lepszy niż przeciętna produkcja hollywoodzka z ostatnich lat.
Pytanie w słynnym ostatnio "1 z 10" dotyczyło państwa z ulicą księżnej Grace. Przy okazji dowiedziałem się że jest to najdroższa ulica na świecie (sklepy,butiki z kosmicznymi cenami).
Teraz już wszystko wiem dzięki waszym wyjaśnieniom ale przeciętny oglądacz filmów jak ja, nie znający się i nie znający, jak Ty, klasyki filmów nie ma pojęcia o związku aktorki z księciem Monako.
No dobra, ktoś obcykany w rodach królewskich i książęcych Europy też to może wiedzieć ale to też nie ja...
Bo jesteś za młody. Sprawa małżeństwa księcia z aktoreczką to był najgorętszy temat świata. Piękna Grace (księżna Gracja Patrycja) jako koronowana głowa, potem jej piękna córka - księżniczka Karolina. Z tym mogli się równać jedynie przedstawiciele rodu Sachsen-Coburg-Gotha.
@marniok powiedział(a):
Pytanie w słynnym ostatnio "1 z 10" dotyczyło państwa z ulicą księżnej Grace. Przy okazji dowiedziałem się że jest to najdroższa ulica na świecie (sklepy,butiki z kosmicznymi cenami).
Teraz już wszystko wiem dzięki waszym wyjaśnieniom ale przeciętny oglądacz filmów jak ja, nie znający się i nie znający, jak Ty, klasyki filmów nie ma pojęcia o związku aktorki z księciem Monako.
No dobra, ktoś obcykany w rodach królewskich i książęcych Europy też to może wiedzieć ale to też nie ja...
Kwestia pokoleniowa. W latach 80. nie było możliwości, by ktoś (nawet w naszym szarym grajdole) nie wiedział czegoś o niej / jej synu sportowcu / córeczkach próbujących zaistnieć w szołbiznesie.
Zaraz ktoś napisze, że pamięta jak ciocia asia 20 lat na frondzie pisała o chrześcijańskich wartościach w Harrym Potterze. Mnie za to serio ciekawi i od kilku miesięcy nie umiem dotrzeć do tego, co w Azji może być ożywiającego dla katolicyzmu. Bojowość birmańskiego buddyzmu? Honorowość szintoizmu? Mało wiem w sumie o hinduskim stosunku do śmierci i rodziny.
Tu wychodzi, że nowa Godzilla robi to czego bez utraty jakości nie umieli przekazać Amerykanie w swoich superprodukcjach z przełomu XX/XXI.
Baby w polityce, baby w filmach, faceci baby. To nie ma ideolo przesłania. Fajnie się na nie patrzy. I nie ma się oszukiwać, że nie o to, nie o to, bo nawet tu Meloni była rozpatrywana kryteriami urody.
Szukam "filmu o ręce", w którym zdawało się mi, że grała Pani Starostecka, ale w jej filmografii nie ma.
Teatr telewizji z około przełomu 1970/80. Klimat jakby Carmilla z 1980 od J. Kondratiuka. Kiedy Kobry były już bardziej dreszczowcami niż gadaną sensacją. Główna bohaterka pod opieką rodziny, przykuta do łóżka, boi się nieznanego zabójcy, którego jest w stanie poznać po ręce. Możliwe, że bohaterka nie mówi i słychać jej myśli, jako wybijające się nad wszystko. Nagrane bardzo głośno. Jako paniczny szept bohaterki. Przesadny i irytujący chyba przez niską jakość nagrania.
Z polecanek to ZOMOZA, nowy film na 13 grudnia od Konrada Łęckiego. Pułkownik Kwiatkowski + Rambo - Pierwsza krew, w warunkach Stanu Wojennego i pogardy Wojska dla Milicji. Krótkie, męskie kino charakterów. W komentarzach fajny od jednego wojskowego z czasu Stanu.
Komentarz
Wszyscy podają 15. 15 milionów dolarów.
*nowego Godzilli
*amerykański Godzilla
*swojego Godzillę
U mnie na odwrót. Np. w bondach jak się zaczyna ostateczna rozpierducha, można wyłączać film.
Naprawdę trudno w to uwierzyć.
Z drugiej strony, reżyser sam napisał scenariusz i nadzorował efekty specjalne, więc pewnie wyszło taniej.
Swoją drogą jego poprzedni film był nieźle pokręcony - opowiadał o projektancie pancernika "Yamato". Tytuł - "Wielka wojna Archimedesa".
Nie, te 15 to nie był budżet tylko wiek najstarszej osoby interesującej się filmami o potworach.
Czasem jestem zbyt lakoniczny.
Japońskie filmy o potworach z lat 50-tych wyjątkowo nie były dla 14-letnich Maurzynów analfabetów, mówiły nie wprost, co Japończyków bardzo bolało, a o czym ze względów oczywistych powiedzieć wprost nie mogli. Jaki był jeden scenariusz wszystkich dzieł o Godzili, Rodanie, Motrze czy Gidorze? Niestosowne zachowanie ludzi (bomba atomowa czy zanieczyszczenie środowiska) budzi uśpionego dotąd potwora, który przychodzi i masakruje Tokio a potem zostaje wypędzony i przynajmniej przez jakiś czas jest spokój - aż do następnego filmu.
Nietrudno zgadnąć, co było tym potworem, zresztą admirał Yamamoto po ataku na Pearl Harbour powiedział to wprost: obudziliśmy potwora.
Japończykom można wybaczyć oglądanie filmów o kaijū.
"Z całej powojennej sztuki Japończykow przebija prawo do poatomowego smutku". Usłyszałem po premierze ostatniego filmu Miyazakiego.
Nie dopytałem wtedy czy byłby w stanie tak samo spojrzeć na prawo Polaków do powojennego smutku.
Akcja tego filmu tj Godzilli Minus One dzieje się właśnie w latach 40-tych tuż po wojnie i bardzo silne się do niej odnosi. Jest to film nakręcony przez Japończyków przede wszystkim dla Japończyków z ich specyficzną mentalnością
Chyba że walka z UFO.
Godzilla Minus One jest właśnie o tym. Ludziki zeznają, że potwora mogłoby na ekranie w ogóle nie być - a i bez niego film byłby świetny.
Oczywiście Chińczykom obraz ten niespecjalnie się spodoba.
W naszej mitologii narodowej zamiast Godzilli wychodzą z morza szwabskie mechy:
(Obraz J. Różalskiego "Westerplatte")
TAK! To piękna historia łączenia polskiej historii z estetyką dieselpunk, która zaczęła się od Hardkor 44, niezrealizowanego projektu Platige Image, projektu który upadł po konsultacjach z Powstańcami. W końcu wywodząc się z wizji Rozalskiego powstała gra na bazie jego uniwersum alt-historii z bronieniem Ojczyzny Polanii przed roswiecką agresją. Najlepsza alternatywna historia. Zychowicz could never.
/.../
Mamy rozliczenie z tzw. wypaczeniami. Bohaterem jest pilot kamikadze, niestety nieudany.
@Marniok,
o co kaman z tą Aleją Księżnej Grace. Bo istotnie jak nie znasz kontekstu, to faktycznie pytanie jakiś kosmos, o topografię ulic w obcym mieście. Ale księżna Grace była jedna.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Grace_Kelly
Była znaną aktorką, ale w szczycie kariery wyszła za księcia Monaco. Nie ma dużej filmografii, bo jej kariera trwała 5-6 lat, ale to były kinowe hity z tzw. złotej ery Hollywood. Ja widziałem 5 z nich, na pewno poleciłbym westernowy (komunistyczny) klasyk "W samo południe", oryginalne "M jak morderstwo" Hitchcocka jest lepsze niż remake z Michaelem Douglasem, "Okno na podwórze" mnie nie porwało, ale to klasyk, warto znać. "Mogambo" dziś nie robi wrażenia, są ładniej nagrane filmy o Afryce, chyba je przyćmiło "Pożegnanie z Afryką". "Złodzieja w hotelu" o dziwo nieźle się ogląda, zwłaszcza że Grace gra tam samą siebie - rozpuszczoną panienkę z Ameryki, która szuka męża z wyższych sfer na Lazurowym Wybrzeżu.
Filmy gdzieś pewnie wiszą w sieci, może być problem z polskimi napisami, ale może kiedyś przyczaisz się na TVP Kultura czy TVP Kultura 2.
W każdym razie każdy z tych filmów jest lepszy niż przeciętna produkcja hollywoodzka z ostatnich lat.
Pytanie w słynnym ostatnio "1 z 10" dotyczyło państwa z ulicą księżnej Grace. Przy okazji dowiedziałem się że jest to najdroższa ulica na świecie (sklepy,butiki z kosmicznymi cenami).
Teraz już wszystko wiem dzięki waszym wyjaśnieniom ale przeciętny oglądacz filmów jak ja, nie znający się i nie znający, jak Ty, klasyki filmów nie ma pojęcia o związku aktorki z księciem Monako.
No dobra, ktoś obcykany w rodach królewskich i książęcych Europy też to może wiedzieć ale to też nie ja...
Bo jesteś za młody. Sprawa małżeństwa księcia z aktoreczką to był najgorętszy temat świata. Piękna Grace (księżna Gracja Patrycja) jako koronowana głowa, potem jej piękna córka - księżniczka Karolina. Z tym mogli się równać jedynie przedstawiciele rodu Sachsen-Coburg-Gotha.
Kwestia pokoleniowa. W latach 80. nie było możliwości, by ktoś (nawet w naszym szarym grajdole) nie wiedział czegoś o niej / jej synu sportowcu / córeczkach próbujących zaistnieć w szołbiznesie.
Ostatnio to ród Schleswig-Holstein-Sonderburg-Glücksburg bardziej się liczy. I Battenbergowie. Ups, przepraszam Mountbattenowie.
PS. Słyszał to kto aby król nazywał się jak pancernik? Dotąd to raczej pancerniki nazywano tak jak królów.
ech ta bezrobotna arystokracja niemiecka
gastarbeiterzy do wynajęcia , jednak nie poniżej aspiracji i statusu
O właśnie - teraz zrozumiałem dlaczego woleli nazywać się jak zamek (Windsor) niż jak pancernik
a to Saxo - Coburg Gotha przejęli pseudo artystyczne Wind Sor
Dlaczego katolik powinien obejrzeć Godzillę?
Zaraz ktoś napisze, że pamięta jak ciocia asia 20 lat na frondzie pisała o chrześcijańskich wartościach w Harrym Potterze. Mnie za to serio ciekawi i od kilku miesięcy nie umiem dotrzeć do tego, co w Azji może być ożywiającego dla katolicyzmu. Bojowość birmańskiego buddyzmu? Honorowość szintoizmu? Mało wiem w sumie o hinduskim stosunku do śmierci i rodziny.
Tu wychodzi, że nowa Godzilla robi to czego bez utraty jakości nie umieli przekazać Amerykanie w swoich superprodukcjach z przełomu XX/XXI.
Silna dzielna niezależna jest? Nie ma.
Osoba pigmentododatnio uposażona jest? Nie ma.
Kto się bije z Godzillą? Sami mężczyźni.
To walczące kobiety są antykatolickie?
W zasadzie niby nie, a w konkrecie okazuje się, że tak.
Zresztą, wszystkie one filmy akcji to promocja herezji amerykanistycznej.
Baby w polityce, baby w filmach, faceci baby. To nie ma ideolo przesłania. Fajnie się na nie patrzy. I nie ma się oszukiwać, że nie o to, nie o to, bo nawet tu Meloni była rozpatrywana kryteriami urody.
Sądząc z obserwacji, jest tak dość powszechnie ale pod pewnym warunkiem: od miseczki "C".
Szukam "filmu o ręce", w którym zdawało się mi, że grała Pani Starostecka, ale w jej filmografii nie ma.
Teatr telewizji z około przełomu 1970/80. Klimat jakby Carmilla z 1980 od J. Kondratiuka. Kiedy Kobry były już bardziej dreszczowcami niż gadaną sensacją. Główna bohaterka pod opieką rodziny, przykuta do łóżka, boi się nieznanego zabójcy, którego jest w stanie poznać po ręce. Możliwe, że bohaterka nie mówi i słychać jej myśli, jako wybijające się nad wszystko. Nagrane bardzo głośno. Jako paniczny szept bohaterki. Przesadny i irytujący chyba przez niską jakość nagrania.
Z polecanek to ZOMOZA, nowy film na 13 grudnia od Konrada Łęckiego. Pułkownik Kwiatkowski + Rambo - Pierwsza krew, w warunkach Stanu Wojennego i pogardy Wojska dla Milicji. Krótkie, męskie kino charakterów. W komentarzach fajny od jednego wojskowego z czasu Stanu.
Fajoska filmoza; dziękuję!