film obejrze dopierow w Weekend i po raz wtory. osoby ze sloniowata pamiecia, jak moja, Maja to szczescie, ze moga pewne rzeczy ogladac i po trzy razy a po dwoch latach i tak znow je cos zaskoczy:)
na francuskim forumie o ksiazkach przeczytalam, ze "film mowi duzo o niebezpieczenstwach religii" i o tym, ze "jak ktos byl od dziecka w katolicyzmie chowany to juz nigdy nie bedzie mogl zyc normalnie bo bedzie miec manie grzechu."
kurcze, pomyslalam, musze se to przypomniec, bo jak 6 lat temu ogladalam to mi to sie jakos nie rzucilo w oczy.
uwielbiam glownego aktora. ma taka polska twarz...
Ciekawe, co Cię urzekło w tym filmie. Poczytałam trochę opinii na jego temat i na pewno go nie obejrzę.
Zdanie, że katolik "nigdy nie będzie mógł żyć normalnie bo będzie mieć manię grzechu" to święta prawda i znakomity wstęp do rozważań na czas Wielkiego Postu. Właśnie na ten temat wysłuchałam genialnej homilii ostatniej niedzieli. Dla ateisty nasze posypywanie głowy popiołem to rzecz nie do pojęcia. No ale nie będę rozwijała tego wątku w tym miejscu.
mmaria napisal(a): Ciekawe, co Cię urzekło w tym filmie. Poczytałam trochę opinii na jego temat i na pewno go nie obejrzę.
Zdanie, że katolik "nigdy nie będzie mógł żyć normalnie bo będzie mieć manię grzechu" to święta prawda i znakomity wstęp do rozważań na czas Wielkiego Postu. Właśnie na ten temat wysłuchałam genialnej homilii ostatniej niedzieli. Dla ateisty nasze posypywanie głowy popiołem to rzecz nie do pojęcia. No ale nie będę rozwijała tego wątku w tym miejscu.
No wlasnie ja tez przezcytalam ksiazke i jak dla mnie jest to najlepsza reklama rozanca ever.
Francuzi sa mocno pieprznieci rewolucja: nie maja juz ani ducha, ani rozumu. o czym takie wlasnie recenzje najdobitniej swiadcza. to tylko pretekst zeby zobaczyc film jeszcze raz:)
"Czarna lista" (Blacklist) - serial sensacyjny prod. USA. 3 sezony i pół czwartego już obejrzałam - ponad 50 odcinków i chcę jeszcze! Wciąga głównie, ale nie tylko, dzięki fenomenalnej kreacji Jamesa Spadera. Ten aktor starzeje się jak Hopkins, czyli jest bardziej interesujący jak za młodu, kiedy był tylko ładny i b. utalentowany. Dziś jest lepszy. No i rola Raymonda Reddingtona genialnego przestępcy, który budzi sympatię, bo wyręcza wymiar sprawiedliwości - dla niego wymarzona. On już zostanie Redem forever.
tak, akcenty zdecydowanie zmienione: o ile w recenzji ksiazki na jej okladce wydawca francuski zrobil uklon w strone "katolickiego pisarza, ktory jednak nie streczy nam entuzjastycznego Alleluja wienczacego krete sciezki Pana", o tyle tworcy filmu sie nie certola i z upodobaniem uwypuklaja skrzywienia katolickiego rodu.
Piekna posiadlosc arystokratow katolickich, ktora tak urzekla narratora, ze mimo swego ateizmu/agnostycyzmu marzyl o ciaglym w niej przebywaniu - przedstawiona jest w wiecznym mroku. A przeciez akcja w Bridshead toczy sie latem, wiec juz chocby z tego powodu moznaby uraczyc widza nieco wieksza dawka swiatla. Pani domu ukazana jest niekonsekwentnie: nie tylko surowa i z zasadami ale rowniez z poczuciem porazki. Otoz Lady na Bridshead cierpiala bardzo, ale o poczuciu przegranej zyciowej nigdzie sie w powiesci nie doczytalam. Wrecz przeciwnie, jest w ksiazce jedno zdanie dobitnie swiadczace o tym, ze wszystko "to" brala na klate. W filmie nie ma w zwiazku z tym sladu fascynacji narratora katolicka arystokratka, fascynacji, o ktora zazdrosny byl jej syn, co omal nie doprowadzilo do zerwania przyjazni mdz nim a narratorem. Przekaz o popieprzeniu katolickim wzmocniony jest slowami, ktore w ksiazce nie padaja, a ktore filmowcy wkladaja w usta kochanki Lorda: "Tu we Wloszech zalatwiamy to inaczej: najpierw grzeszymy a potem idziemy do spowiedzi", rzeczywiscie, bardziej popieprzonej i infantylnej religii nie znajdziesz czlecze na tej ziemi...
totez koncowe refleksje narratora, jego nagla radosc po tym, jak zdawalo mu sie, iz wojna wszelka w nim zabila, jego niemal poczucie szczescia na widok Wieczej Lampki przy pustym Tabernakulum (a nie jak w filmie swieczki przed NP) - sa dla widza kompletnie nieczytelne. I moga byc interopretowane na tysiac sposobow tylko nie na ten jeden, ze jest mianowicie pewien Porzadek, ktoremu nawet Niemcy nie dadza rady...
Film jednak nie jest spieprzony na tyle, zeby zniechecic do ksiazki: odwrotnie, po jego obejrzeniu wiedzialam, ze ksiazka musi miec power a dowodem na to niezbitym byla pokretnosc produkcji. Ktos bardzo chcial cos obejsc i musialam sie dowiedziec co;).
@Balbina - nie obejrzę tego filmu. Koniec. Kropka:)
Wczoraj obejrzałam kino, jakie chyba tylko Amerykanie potrafią robić.
Naprawdę nie rozumiem, dlaczego film o Burcie Munro, jakby nie było Nowo-Zelandczyku, nakręcili w Usiech, a nie w Nowej Zelandii. Historia niebywała, autentyczna, cudna i niezwykle optymistyczna. Od razu linkuję do wiki (a co mi tam...;), żebyście sobie o tym staruszku, rewelacyjnie zagranym przez samego Hopkinsa, mogli poczytać https://pl.wikipedia.org/wiki/Burt_Munro Ale polecam także galerię zdjęć z googielnicy. Czy ten film był na naszych ekranach i go przegapiłam, czy jest tylko na DVD?
Na marginesie - się mnie skojarzyło - czy w naszej niezbyt odległej przeszłości nie ma jakiegoś pasjonata, który by w równie spektakularny sposób "dokopał" reszcie świata? Chętnie bym napisała choćby szkic scenariusza
nie ma się co zachwycać powiem szczerze byłem widziałem i nic wielkiego film o rzymianinie, wykonawca czarnej roboty dla Piłata, śledztwo przeprowadza - w jaki sposób wykradziono ciało Jeszui, sam doznaje wewnętrznej przemiany ale .... raczej z wygody pozostaje przy swoich przekonaniach parę dobrych scen ale ukazanie apostołów i Jezusa to już szczyt banda, napalonych ziołem hippisów - wołają ino wkoło "bracie", "Mesjasz" i "miłość"...i te głupkowate uśmiechy.... a scena przesłuchania Bartłomieja to finezja psychiatrii na wesoło nie polecam
Nie zgadzam się. Film mi podsunął silnik Jutuba i obejrzałem. Nie jest to film głęboki, to fakt, ale jednak dobry. Nie rozumiem twoich zarzutów marnioku, przecież uczniowie to byli prości ludzie. Początkowo niekoniecznie charakterni, a to usnęli, a to zapomnieli, a to czegoś nie zrozumieli, a to rzucali słowa na wiatr itd. Przesłuchanie Bartłomieja mi się bardzo spodobało, infantylnie, ale jedna rozjechał trybuna, autentycznie śmiałem się kiedy odpowiedział na pytanie końcowe. Szczególnie, że trybun natychmiast zrozumiał z kim ma do czynienia, a mimo to dał się podejść.
film o rzymianinie, wykonawca czarnej roboty dla Piłata, śledztwo przeprowadza - w jaki sposób wykradziono ciało Jeszui, sam doznaje wewnętrznej przemiany ale .... raczej z wygody pozostaje przy swoich przekonaniach
No ale przecież nie pozostaje? W sensie nie wraca do służby Piłatowi, powstrzymuje swoich ludzi przed interwencją, towarzyszy Apostołom aż do Wniebowstąpienia.
Przesłuchanie Bartłomieja mi się bardzo spodobało, infantylnie, ale jedna rozjechał trybuna, autentycznie śmiałem się kiedy odpowiedział na pytanie końcowe.
No na początku byłem trochę jak Marniok - o rany znowu robią z Apostoła jakiegoś hippisa. Ale koniec przesłuchania - cud, miód i pięść w brzuch oczekiwań
marniok napisal(a): @Jorge, @Groza - że niby w szaleństwie jest metoda?
Nie odniosłeś wrażenia, że Bartłomiej był sam zaskoczony zręcznością swojej odpowiedzi (dlatego się roześmiał) ? W przeciwieństwie do Marii Magdaleny, która była świadoma i precyzyjna.
W filmie jest parę mocnych dialogów, m.innymi podsumowania Piłata. Albo rozmowa z trybunem (w łaźni) o jego ambicjach i planach. I nie zgadzam się, że trybun pozostał w rozkroku. Nie, poszedł własną drogą, nie przyłączył się do Apostołów, ale zaczął opowiadać historię na własną rękę (tak jak karczmarzowi). Tak to odebrałem.
Są filmy, które obejrzę i zapomnę. Ilość detali, które zostały mi we łbie z tego filmu chyba świadczą, że jest dobry.
dwa filmy: pierwszy p.t. "Milczenie", była o nim mowa tu: http://excathedra.pl/index.php?p=/discussion/9676/pytania-o-ksiazki#latest zacząłem ogladac z ciekawości, poczatkowo z dużą nadzieją, zaciekawiony, podbudowany, im dalej w las tym bardziej mnie ten film wkurzał ale ostatnia scena zupełnie zbiła z tropu, i moje pytanie do znawców tematu - istnieje coś takiego jak "wiara ukryta"? nie wiem czy taki termin jest prawidłowy ale chyba cos gdzieś, kiedys obiło mi sie o uszy i jesli faktycznie istnieje to czy mozna pod ten termin podciągnąc wydarzenia z tego filmu?
drugi film to "Chata" https://pl.wikipedia.org/wiki/Chata_(film_2017) styl filmowy ostatnich lat o tematyce chrześcijańskiej - cos ala "Niebo istnieje naprawdę" czy "Bóg nie umarł" czyli protestanckie kino religijne, wiele kwestii bardzo mi bliskich (np. wybaczenie, zaufanie, grzech, rodzina, miłośc itp.) ale np przedstawienie Trójcy Świetej bardzo, bardzo swobodne i nie koszer (choc w zasadzie jaka Jej wizja jest ok i czy wogóle jest do ogarnięcia?) - mimo wszystko polecam i proszę o opinie,
Przypomniałem sobie dzisiaj Żółty szalik. Podnosząca na duchu prosta opowieść o najbardziej podstawowych sprawach, minimalistyczna jak Znachor. Dla prawdziwych twardzieli.
W 2016 r. sonda Juno weszła na orbitę Jowisza. Ze zdjęć wykonanych podczas szóstego zbliżenia sondy do planety wykonane zostało poniższe nagranie. Dołączona została eteryczna muzyka węgierskiego kompozytora György Ligetiego z filmu "Odyseja Kosmiczna 2001". Efekt niesamowity.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Odnośnie Jowisza. Nigdy Jowisz nie był tak pokazany. Jako plątanina porozlewanych farb. Nawet pomińmy kolory, które prawdopodobnie są artystyczną wizją korektora zdjęć (tak jest np. z galaktykami, dostajemy zdjęcia biało-czarne, barwy są dodawane, chociaż w realu są faktycznie, pytanie czy aby na pewno takie jak później kolorujemy). W każdym razie, o kant dupy można rozbić nasze teleskopy, jeżeli dopiero wizyta sondy pokazała faktyczny wygląd Jowisza.
Komentarz
masz za to na Wielkanoc duzo wodke:))
film obejrze dopierow w Weekend i po raz wtory. osoby ze sloniowata pamiecia, jak moja, Maja to szczescie, ze moga pewne rzeczy ogladac i po trzy razy a po dwoch latach i tak znow je cos zaskoczy:)
na francuskim forumie o ksiazkach przeczytalam, ze "film mowi duzo o niebezpieczenstwach religii" i o tym, ze "jak ktos byl od dziecka w katolicyzmie chowany to juz nigdy nie bedzie mogl zyc normalnie bo bedzie miec manie grzechu."
kurcze, pomyslalam, musze se to przypomniec, bo jak 6 lat temu ogladalam to mi to sie jakos nie rzucilo w oczy.
uwielbiam glownego aktora. ma taka polska twarz...
Zdanie, że katolik "nigdy nie będzie mógł żyć normalnie bo będzie mieć manię grzechu" to święta prawda i znakomity wstęp do rozważań na czas Wielkiego Postu. Właśnie na ten temat wysłuchałam genialnej homilii ostatniej niedzieli.
Dla ateisty nasze posypywanie głowy popiołem to rzecz nie do pojęcia.
No ale nie będę rozwijała tego wątku w tym miejscu.
Ewelina Łoł rulez.
Francuzi sa mocno pieprznieci rewolucja: nie maja juz ani ducha, ani rozumu. o czym takie wlasnie recenzje najdobitniej swiadcza.
to tylko pretekst zeby zobaczyc film jeszcze raz:)
@Balbina - rzeczywiście, trzymaj mocno różaniec.
PS. Nie Ewelina, tylko Ewelin. I nie wiem, czy obejrzę film, bo ponoć wymowa i akcenty bardzo zmienione.
tak, akcenty zdecydowanie zmienione: o ile w recenzji ksiazki na jej okladce wydawca francuski zrobil uklon w strone "katolickiego pisarza, ktory jednak nie streczy nam entuzjastycznego Alleluja wienczacego krete sciezki Pana", o tyle tworcy filmu sie nie certola i z upodobaniem uwypuklaja skrzywienia katolickiego rodu.
Piekna posiadlosc arystokratow katolickich, ktora tak urzekla narratora, ze mimo swego ateizmu/agnostycyzmu marzyl o ciaglym w niej przebywaniu - przedstawiona jest w wiecznym mroku. A przeciez akcja w Bridshead toczy sie latem, wiec juz chocby z tego powodu moznaby uraczyc widza nieco wieksza dawka swiatla.
Pani domu ukazana jest niekonsekwentnie: nie tylko surowa i z zasadami ale rowniez z poczuciem porazki. Otoz Lady na Bridshead cierpiala bardzo, ale o poczuciu przegranej zyciowej nigdzie sie w powiesci nie doczytalam. Wrecz przeciwnie, jest w ksiazce jedno zdanie dobitnie swiadczace o tym, ze wszystko "to" brala na klate. W filmie nie ma w zwiazku z tym sladu fascynacji narratora katolicka arystokratka, fascynacji, o ktora zazdrosny byl jej syn, co omal nie doprowadzilo do zerwania przyjazni mdz nim a narratorem.
Przekaz o popieprzeniu katolickim wzmocniony jest slowami, ktore w ksiazce nie padaja, a ktore filmowcy wkladaja w usta kochanki Lorda: "Tu we Wloszech zalatwiamy to inaczej: najpierw grzeszymy a potem idziemy do spowiedzi", rzeczywiscie, bardziej popieprzonej i infantylnej religii nie znajdziesz czlecze na tej ziemi...
totez koncowe refleksje narratora, jego nagla radosc po tym, jak zdawalo mu sie, iz wojna wszelka w nim zabila, jego niemal poczucie szczescia na widok Wieczej Lampki przy pustym Tabernakulum (a nie jak w filmie swieczki przed NP) - sa dla widza kompletnie nieczytelne. I moga byc interopretowane na tysiac sposobow tylko nie na ten jeden, ze jest mianowicie pewien Porzadek, ktoremu nawet Niemcy nie dadza rady...
Film jednak nie jest spieprzony na tyle, zeby zniechecic do ksiazki: odwrotnie, po jego obejrzeniu wiedzialam, ze ksiazka musi miec power a dowodem na to niezbitym byla pokretnosc produkcji. Ktos bardzo chcial cos obejsc i musialam sie dowiedziec co;).
Wczoraj obejrzałam kino, jakie chyba tylko Amerykanie potrafią robić.
Naprawdę nie rozumiem, dlaczego film o Burcie Munro, jakby nie było Nowo-Zelandczyku, nakręcili w Usiech, a nie w Nowej Zelandii.
Historia niebywała, autentyczna, cudna i niezwykle optymistyczna. Od razu linkuję do wiki (a co mi tam...;), żebyście sobie o tym staruszku, rewelacyjnie zagranym przez samego Hopkinsa, mogli poczytać https://pl.wikipedia.org/wiki/Burt_Munro
Ale polecam także galerię zdjęć z googielnicy.
Czy ten film był na naszych ekranach i go przegapiłam, czy jest tylko na DVD?
Edit; już dziady zablokowały film...
W filmie jest parę mocnych dialogów, m.innymi podsumowania Piłata. Albo rozmowa z trybunem (w łaźni) o jego ambicjach i planach. I nie zgadzam się, że trybun pozostał w rozkroku. Nie, poszedł własną drogą, nie przyłączył się do Apostołów, ale zaczął opowiadać historię na własną rękę (tak jak karczmarzowi). Tak to odebrałem.
Są filmy, które obejrzę i zapomnę. Ilość detali, które zostały mi we łbie z tego filmu chyba świadczą, że jest dobry.
mi z kolei mało co utkwiło i dlatego film określam jako kiepski (dla mnie)
Film owszem, ma swoje minusy. Chodzi jednak o to, by nie przesłoniły nam one plusów:)
Co prawda filmu nie oglądałem ale bedzie pierwszy na mojej liście.
https://mobile.twitter.com/Shork_P/status/867620310220251136
pierwszy p.t. "Milczenie", była o nim mowa tu:
http://excathedra.pl/index.php?p=/discussion/9676/pytania-o-ksiazki#latest
zacząłem ogladac z ciekawości, poczatkowo z dużą nadzieją, zaciekawiony, podbudowany, im dalej w las tym bardziej mnie ten film wkurzał ale ostatnia scena zupełnie zbiła z tropu, i moje pytanie do znawców tematu - istnieje coś takiego jak "wiara ukryta"? nie wiem czy taki termin jest prawidłowy ale chyba cos gdzieś, kiedys obiło mi sie o uszy i jesli faktycznie istnieje to czy mozna pod ten termin podciągnąc wydarzenia z tego filmu?
drugi film to "Chata"
https://pl.wikipedia.org/wiki/Chata_(film_2017)
styl filmowy ostatnich lat o tematyce chrześcijańskiej - cos ala "Niebo istnieje naprawdę" czy "Bóg nie umarł" czyli protestanckie kino religijne, wiele kwestii bardzo mi bliskich (np. wybaczenie, zaufanie, grzech, rodzina, miłośc itp.) ale np przedstawienie Trójcy Świetej bardzo, bardzo swobodne i nie koszer (choc w zasadzie jaka Jej wizja jest ok i czy wogóle jest do ogarnięcia?) - mimo wszystko polecam i proszę o opinie,
W 2016 r. sonda Juno weszła na orbitę Jowisza. Ze zdjęć wykonanych podczas szóstego zbliżenia sondy do planety wykonane zostało poniższe nagranie. Dołączona została eteryczna muzyka węgierskiego kompozytora György Ligetiego z filmu "Odyseja Kosmiczna 2001". Efekt niesamowity.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
po raz pierwszy zobaczylam film, w ktorym krew sie leje jak ta lala a mimo to pozostaje na drugim planie.
plan pierwszy: normalni, zwykli ludzie.
super sie to oglada. b. polecam
Polecam też "Labour day" - wciągający, raczej dla pań.
http://kulturaliberalna.pl/2013/08/06/jasina-voodoo-arcypolskie-o-sztuce-znikania-bartosza-konopki-i-piotra-rosolowskiego/