Jeśli ktoś przegapił w kinie, to jest do obejrzenia na CDA https://www.cda.pl/video/13088460b znakomity film Mela Gibsona "Przełęcz ocalonych". Radzę się pospieszyć, bo pewnie długo nie powisi.
Z dwunastu nominacji do Oskara dostał dwa pomniejsze (za montaż i dźwięk), główne go ominęły - za dużo w nim wiary i odwołań do Boga. Głęboko humanistyczna, na dodatek oparta na faktach i bardzo optymistyczna historia, mimo, że dotyczy brutalnej wojny, wspaniale opowiedziana przez Mela. Bardzo polecam.
JORGE napisal(a): ... kolory, które prawdopodobnie są artystyczną wizją korektora zdjęć (tak jest np. z galaktykami, dostajemy zdjęcia biało-czarne, barwy są dodawane, chociaż w realu są faktycznie, pytanie czy aby na pewno takie jak później kolorujemy)...
Nie, bo to suma różnych widm (częstotliwości fal elektromagnetycznych) nie tylko widzialnych (tęcza) i już-nie-widzialnych (podczerwone i nadfiołkowe), ale również gamma, część radiowych, rentgena itp.
@romeck Jest coś wkurzającego w pisaniu na forum, dlatego ja się do tego zupełnie nie nadaję. Wrzucam tekst o ciekawym filmie, na dodatek piszę, że być może tylko przez chwilę można go obejrzeć w sieci za darmo i natychmiast pojawia się przykrywający go post na zupełnie odrzeczny temat - o jakimś widmie, dotyczący zapomnianej sprawy z czerwca. Jasny gwint, kogo to teraz obchodzi? Musisz się pochwalić swoją wiedzą akurat w tym momencie?! Nie możesz odczekać, aż do ludzi dotrze informacja, którą raczyłeś przykryć? Tylko mi teraz nie odpowiadaj, bo i tak jej nie przeczytam. Żegnam.
znakomity film Mela Gibsona "Przełęcz ocalonych". Radzę się pospieszyć, bo pewnie długo nie powisi.
Z dwunastu nominacji do Oskara dostał dwa pomniejsze (za montaż i dźwięk), główne go ominęły - za dużo w nim wiary i odwołań do Boga. Głęboko humanistyczna, na dodatek oparta na faktach i bardzo optymistyczna historia, mimo, że dotyczy brutalnej wojny, wspaniale opowiedziana przez Mela. Bardzo polecam.
Maria napisal(a): Jeśli ktoś przegapił w kinie, to jest do obejrzenia na CDA https://www.cda.pl/video/13088460b znakomity film Mela Gibsona "Przełęcz ocalonych". Radzę się pospieszyć, bo pewnie długo nie powisi. Obrazek został zmniejszony aby pasował do strony. Kliknij aby powiększyć.
Z dwunastu nominacji do Oskara dostał dwa pomniejsze (za montaż i dźwięk), główne go ominęły - za dużo w nim wiary i odwołań do Boga. Głęboko humanistyczna, na dodatek oparta na faktach i bardzo optymistyczna historia, mimo, że dotyczy brutalnej wojny, wspaniale opowiedziana przez Mela. Bardzo polecam.
Widziałem. Świetny. Nie wiem czy to właściwe słowo. Historia prawdziwa i przejmująca. Widowisko też. Warsztatowo świetne.
Byłem w kinie, co przełożyło się na całkiem realistyczne doznania z pola walki. Dobrze zrobiony film. Niech Mel wali filmy, bo właściwie ma same zwycięstwa (nawet trochę zjechany swego czasu "Znaki" był filmem niezłym). A zdaje się, że zaraz porywa się na arcytrudną sprawę - kontynuację Pasji ...
Maria napisal(a):znakomity film Mela Gibsona "Przełęcz ocalonych".
Widziałem. Świetny. Nie wiem czy to właściwe słowo. Historia prawdziwa i przejmująca. Widowisko też. Warsztatowo świetne.
Zawiodłem się na tym filmie. Fabułę znałem już właściwie z trailera i w sumie na filmie nic nowego nie pokazali, nudy na pudy. Obiektywnie może i film dobry, ale suspensu nie było.
marniok napisal(a): No, właśnie skończyłem Breaking Bad. Wyśmienity. @Jorge ty wymiatasz w te seriale, co polecasz?
Z serialami jest tak, że jeżeli po 2-5 odcinkach nie wciągnie ciebie, to nawet jeżeli ludzie cmokają, przestań oglądać. Jest jednak klasyka, która po prostu jest kawałkiem znakomitego kina i raczej załapują wszyscy.
Homeland - zgadzam się z tą propozycją. Jak ten serial nazwać, szpiegowski ? Bardzo na czasie, USA walczy z islamem. Jest klimat, jest napięcie i co najważniejsze, naturalna, dobra gra aktorska. Nawet sezony po zakończeniu głównego wątku dają radę, chociaż są już nakręcone wyłącznie dla pieniędzy.
Battlestar Galactica - serial SF, ale śmiało mogą oglądać go ludzie, którzy nie lubią zbytnio tego gatunku. Wojna ludzi z robotami, ale żadne tam Terminatory. Nie mogę spojelrować, bo nawet pilot serialu jest świetnie zrobiony i nie warto zdradzać fabuły. A co najważniejsze, może bez wielkiego szału, ale serial ma niezłą końcówkę. Twórcy serialu od początku wiedzieli jak się skończy, wiele seriali poległo na tym, że końcówka okazała się kapiszonem. Tu jest na tyle ok, że warto czekać.
House of Cards - ale to chyba znasz. Serial polityczny, kulisy Białego Domu i ogólnie polityki amerykańskiej. Dwa sezony, później robi się słabo.
Niestety, seriale tracą jeżeli ogląda się je ciurkiem. Oglądane na żywo, czyli odcinek co tydzień, zostają w głowie, są seriale które siedzą gdzieś z tyłu czaszki do następnego odcinka, szczególnie takie gdzie twórcy bawią się z widzami w co będzie dalej, zwodząc często i zaskakując. Takie Lost wręcz wpływało na moje życie, ale to jest serial który albo totalnie wciąga, albo denerwuje. Na forum nikt tego serialu nie złapał, a polecałem go parę razy. No i niestety, Lost kompletnie nie da się oglądać ciurkiem, traci połowę smaczku.
Natomiast, bez emocji oglądam Grę o Tron, uznaną za serial wszech czasów. Mnie już książka zmęczyła po paru tomach. Ożywiła mnie historia Hodora, taki lostowy klimat, ale tylko przez chwilę. Nie przepadam za ogólnie rozumianymi kryminałami, do Breaking Bad przymierzałem się parę lat, top 5, warto było. Dexter mnie zmęczył po dwóch sezonach. Dobry jest Sherlock, można polecić. Jeżeli ktoś lubi klimaty apokaliptyczne, to Walking Dead daje radę, ale mnie wciągnęło tylko do pewnego czasu (temat zombie, ale dobrze zrobiony). Kiedyś obejrzę Dr Who, popieprzony serial SF z klasycznym, angielskim humorem. Oglądałem parę odcinków, odjazd momentami zupełny. Chyba consumer był jego wielkim fanem.
The Wire świetne. Gry o tron wytrzymałem jeden sezon, zbyt to pretensjonalne i po prostu głupie, do tego wtręty homoseksualne i ogólnie dużo golizny. Drugi sezon obejrzałem na zasadzie "upewnię się czy to na pewno taki szajs", nawet gorzej bo to chyba właśnie w drugim sezonie wątki homoerotyczne się pojawiły. Nic absolutnie ten serial nie wnosi do życia, zero, charaktery postaci na poziomie "Ukrytej prawdy".
True Detective pierwsza seria, jest jeszcze druga i trzecia, ale nie widzialem. Ale pierwsza jest super.
Ja Losta wciagnalem ciurkiem 4 sezony chyba. Ale wiecej nie moglem, wiec nie wiem jak sie skonczyl.
Sopranos wszyscy ogladali? Rowniez ciurkiem, 6 sezonow. Bardzo wciagajacy, choc troche dluzyzn w srodku jest. Ale bardzo fajny. Od Sopranos sie zaczely wielkie seriale.
The Office? Odcinkow jest mnostwo, z 200. Z kategorii love it or hate it. Tez serial zmieniajacy zycie . Jest tez wersja angielska, wczesniejsza, tez dobra ale nie widzialem zbyt wiele.
Wildcatter napisal(a): True Detective pierwsza seria, jest jeszcze druga i trzecia, ale nie widzialem. Ale pierwsza jest super.
Ja Losta wciagnalem ciurkiem 4 sezony chyba. Ale wiecej nie moglem, wiec nie wiem jak sie skonczyl.
Sopranos wszyscy ogladali? Rowniez ciurkiem, 6 sezonow. Bardzo wciagajacy, choc troche dluzyzn w srodku jest. Ale bardzo fajny. Od Sopranos sie zaczely wielkie seriale.
The Office? Odcinkow jest mnostwo, z 200. Z kategorii love it or hate it. Tez serial zmieniajacy zycie . Jest tez wersja angielska, wczesniejsza, tez dobra ale nie widzialem zbyt wiele.
True Detective trzyma poziom przez wszystkie sezony.
5 sezon Lost jest dobry, zaczynają się wycieczki w czasie, do czasów Dharmy. Całkiem zgrabnie poradzono sobie z paradoksami. 6 jest mocno przyspieszony, czas było kończyć, ale nie bardzo wiadomo jak ? I wyszedł kapiszon. Zakończenie Lost jest najsłabszym ogniwem całej serii. Jestem prawie pewien, że za jakieś 15 lat powstanie rimejk serialu, ale od pewnego momentu historia będzie poprowadzona inaczej.
A jeszcze, Big Bang Theory. Komedia amerykańska o młodych naukowcach, fizykach. O ile nie lubię komedii, to ta nawet mnie bawiła. Kompletnie odjechani mózgowcy i ich problemy, ale problem największy to masakrująca im życie blondynka.
Lost faktycznie mnie zmęczył, po 6 sezonie odpadłem. House od Cards to samo, nie dokończyłem. Gra o tron fajna, golizna i homo faktycznie obecne ale w dalszych sezonach mniej nią epatowano.
JORGE napisal(a): A jeszcze, Big Bang Theory. Komedia amerykańska o młodych naukowcach, fizykach. O ile nie lubię komedii, to ta nawet mnie bawiła. Kompletnie odjechani mózgowcy i ich problemy, ale problem największy to masakrująca im życie blondynka.
Pełna zgoda, z tym że jeszcze się serial nie skończył, więc może zejść na psy. Ale dzisiejszy odcinek o bitcoinach mi się bardzo podobał.
No i do tego dochodzi młodzieńcza wersja Sheldona "Young Sheldon", też niezły, choć to dopiero początek.
JORGE napisal(a): ... kolory, które prawdopodobnie są artystyczną wizją korektora zdjęć (tak jest np. z galaktykami, dostajemy zdjęcia biało-czarne, barwy są dodawane, chociaż w realu są faktycznie, pytanie czy aby na pewno takie jak później kolorujemy)...
Nie, bo to suma różnych widm (częstotliwości fal elektromagnetycznych) nie tylko widzialnych (tęcza) i już-nie-widzialnych (podczerwone i nadfiołkowe), ale również gamma, część radiowych, rentgena itp.
100 % wizja artysty
Albo jak świeci słońce, jaki ma kolor ? Biały ! Słońce daje białe światło, to że my widzimy je na żółto to wpływ naszej atmosfery.
los napisal(a): "Czekamy panie pułkowniku, aż szeregowy Doss skończy się modlić. Bez niego nie idziemy."
Ja przepraszam że późno, ale muszę, a wcześniej nie zdążyłem. Tak, jest to cytat podsumowujący całą wymowę filmu. Który to cytat mi uświadomił że to kolejna historia (przecież autentyk), która to jak historia Zbawienia, ciągle się powtarza, szczególnie dokładnie i powtarzalnie u ludzi szlachetnych.
Zbawiciel wszak za to co głosił, trafił na krzyż, odwrócili sie od Niego (zwątpili, uciekli, zaparli się, itp) nawet Jego uczniowie. A potem powrócił w chwale i Jego imię głoszone jest wszędzie po wsze czasy.
Czy szeregowy Doss, czy św Jerzy Popiełuszko, czy św Jan Paweł II - bardzo wielu jeśli nie wszyscy, musieli przejść przez piekło na ziemi w obronie tego w co wierzyli. Często tracili wszystko, łącznie z życiem, czasem życie nie, ale ciosy odbierali straszliwe. A potem jest czas chwały.
Doss to nie katolik, nie oceniam tu jego świętości, ale nie o to chodzi zupełnie - gość po prostu zaufał Bogu, został poddany ciężkiej próbie, zdał egzamin śpiewająco i zyskał chwałę (także tę próżną - tu na ziemi) o której w życiu nie marzył. Bo ten co wytrwa dostanie tyle, że nawet nie wyobrażał sobie że tyle można.
Mega historia, świetny film, a i chwała temu Melu - kto w ogóle zrobi taki film z takim ogólnoświatowym zasięgiem, o takiej wymowie?
Znając wady Mela - jak on się w ogóle uchował w tym holiłódzie? Skąd w ogóle taki ktoś jak Cavaziel tamże, który nota bene spadł kilka lig niżej w hierarchii aktorskiej po Pasji (wiadomo dlaczego), i trochę nie rozumiem dlaczego sam Mel go nawet w jakiejśtam (niekoniecznie głównej) roli nie obsadził w tym filmie?
Mel miejmy nadzieję że jeszcze parę filmów zrobi. Kierunek dobry - niech odgrzebuje i filmuje takie historie. Apocalypto było całkiem nie najgorsze, ale to nie kierunek odpowiedni dla Mela. Przełęcz ocalonych - jak najbardziej.
Komentarz
https://www.cda.pl/video/13088460b
znakomity film Mela Gibsona "Przełęcz ocalonych". Radzę się pospieszyć, bo pewnie długo nie powisi.
Z dwunastu nominacji do Oskara dostał dwa pomniejsze (za montaż i dźwięk), główne go ominęły - za dużo w nim wiary i odwołań do Boga. Głęboko humanistyczna, na dodatek oparta na faktach i bardzo optymistyczna historia, mimo, że dotyczy brutalnej wojny, wspaniale opowiedziana przez Mela. Bardzo polecam.
100 % wizja artysty
Tylko mi teraz nie odpowiadaj, bo i tak jej nie przeczytam. Żegnam.
Ja dziękuję, zapomniałem że miałem go obejrzeć.
@Jorge ty wymiatasz w te seriale, co polecasz?
(Choć w tym nic nie przebije Pasji.)
Homeland - zgadzam się z tą propozycją. Jak ten serial nazwać, szpiegowski ? Bardzo na czasie, USA walczy z islamem. Jest klimat, jest napięcie i co najważniejsze, naturalna, dobra gra aktorska. Nawet sezony po zakończeniu głównego wątku dają radę, chociaż są już nakręcone wyłącznie dla pieniędzy.
Battlestar Galactica - serial SF, ale śmiało mogą oglądać go ludzie, którzy nie lubią zbytnio tego gatunku. Wojna ludzi z robotami, ale żadne tam Terminatory. Nie mogę spojelrować, bo nawet pilot serialu jest świetnie zrobiony i nie warto zdradzać fabuły. A co najważniejsze, może bez wielkiego szału, ale serial ma niezłą końcówkę. Twórcy serialu od początku wiedzieli jak się skończy, wiele seriali poległo na tym, że końcówka okazała się kapiszonem. Tu jest na tyle ok, że warto czekać.
House of Cards - ale to chyba znasz. Serial polityczny, kulisy Białego Domu i ogólnie polityki amerykańskiej. Dwa sezony, później robi się słabo.
Niestety, seriale tracą jeżeli ogląda się je ciurkiem. Oglądane na żywo, czyli odcinek co tydzień, zostają w głowie, są seriale które siedzą gdzieś z tyłu czaszki do następnego odcinka, szczególnie takie gdzie twórcy bawią się z widzami w co będzie dalej, zwodząc często i zaskakując. Takie Lost wręcz wpływało na moje życie, ale to jest serial który albo totalnie wciąga, albo denerwuje. Na forum nikt tego serialu nie złapał, a polecałem go parę razy. No i niestety, Lost kompletnie nie da się oglądać ciurkiem, traci połowę smaczku.
Ja Losta wciagnalem ciurkiem 4 sezony chyba. Ale wiecej nie moglem, wiec nie wiem jak sie skonczyl.
Sopranos wszyscy ogladali? Rowniez ciurkiem, 6 sezonow. Bardzo wciagajacy, choc troche dluzyzn w srodku jest. Ale bardzo fajny. Od Sopranos sie zaczely wielkie seriale.
The Office? Odcinkow jest mnostwo, z 200. Z kategorii love it or hate it. Tez serial zmieniajacy zycie .
Jest tez wersja angielska, wczesniejsza, tez dobra ale nie widzialem zbyt wiele.
5 sezon Lost jest dobry, zaczynają się wycieczki w czasie, do czasów Dharmy. Całkiem zgrabnie poradzono sobie z paradoksami. 6 jest mocno przyspieszony, czas było kończyć, ale nie bardzo wiadomo jak ? I wyszedł kapiszon. Zakończenie Lost jest najsłabszym ogniwem całej serii. Jestem prawie pewien, że za jakieś 15 lat powstanie rimejk serialu, ale od pewnego momentu historia będzie poprowadzona inaczej.
http://www.filmweb.pl/serial/Utopia-2013-663388
http://www.filmweb.pl/serial/Czarne+lustro-2011-640699 (każdy odcinek, to inna historia)
Resztę do rozważenia. Dzięki.
No i do tego dochodzi młodzieńcza wersja Sheldona "Young Sheldon", też niezły, choć to dopiero początek.
Tak, jest to cytat podsumowujący całą wymowę filmu.
Który to cytat mi uświadomił że to kolejna historia (przecież autentyk), która to jak historia Zbawienia, ciągle się powtarza, szczególnie dokładnie i powtarzalnie u ludzi szlachetnych.
Zbawiciel wszak za to co głosił, trafił na krzyż, odwrócili sie od Niego (zwątpili, uciekli, zaparli się, itp) nawet Jego uczniowie. A potem powrócił w chwale i Jego imię głoszone jest wszędzie po wsze czasy.
Czy szeregowy Doss, czy św Jerzy Popiełuszko, czy św Jan Paweł II - bardzo wielu jeśli nie wszyscy, musieli przejść przez piekło na ziemi w obronie tego w co wierzyli. Często tracili wszystko, łącznie z życiem, czasem życie nie, ale ciosy odbierali straszliwe. A potem jest czas chwały.
Doss to nie katolik, nie oceniam tu jego świętości, ale nie o to chodzi zupełnie - gość po prostu zaufał Bogu, został poddany ciężkiej próbie, zdał egzamin śpiewająco i zyskał chwałę (także tę próżną - tu na ziemi) o której w życiu nie marzył. Bo ten co wytrwa dostanie tyle, że nawet nie wyobrażał sobie że tyle można.
Mega historia, świetny film, a i chwała temu Melu - kto w ogóle zrobi taki film z takim ogólnoświatowym zasięgiem, o takiej wymowie?
Znając wady Mela - jak on się w ogóle uchował w tym holiłódzie? Skąd w ogóle taki ktoś jak Cavaziel tamże, który nota bene spadł kilka lig niżej w hierarchii aktorskiej po Pasji (wiadomo dlaczego), i trochę nie rozumiem dlaczego sam Mel go nawet w jakiejśtam (niekoniecznie głównej) roli nie obsadził w tym filmie?
Mel miejmy nadzieję że jeszcze parę filmów zrobi. Kierunek dobry - niech odgrzebuje i filmuje takie historie. Apocalypto było całkiem nie najgorsze, ale to nie kierunek odpowiedni dla Mela. Przełęcz ocalonych - jak najbardziej.