AnnaE napisal(a): Nie zjadłam żadnego. Przeżyłam to. :)>-
nie wieŻem!!!??? JAK?????
Bo widzą szanowny Fatus, ja strasznie nie lubię "świeckiej tradycji". Jak zobaczyłam te kolejki pod cukierniami (a na Markiefki jest ich kilka), to nawet pomijając nieuchronne, peerelowskie skojarzenie, budzi się we mnie nieodparta ochota popukania się w łeb. W efekcie dostałam pączkowstrętu.
Brzost napisal(a): Ja tam nie wiem, u nas można było dostać bez takich kolejek. A dziś jeszcze u Córki dojadaliśmy resztki z czwartku, jej własnej produkcji :-)
Właśnie dziwię się tym staczom. Stali podobno ok. 6 godzin! Już by sami upiekli.
Z tej cukierni koleżanka z pracy przyniosła pączki. Było tak: otwarte od 9, tata jej zajął kolejkę o 6, pierwsi ustawili się o 3.
Pierwszy taki tłusty czwartek w życiu, na śniadanie 2 pączki, i potem przez cały dzień co 1-2 godziny pączek. Pierwszy posiłek normalny o 19 w domu. Coś strasznego, co za dzień.
AnnaE napisal(a): Nie zjadłam żadnego. Przeżyłam to. :)>-
nie wieŻem!!!??? JAK?????
Bo widzą szanowny Fatus, ja strasznie nie lubię "świeckiej tradycji". Jak zobaczyłam te kolejki pod cukierniami (a na Markiefki jest ich kilka), to nawet pomijając nieuchronne, peerelowskie skojarzenie, budzi się we mnie nieodparta ochota popukania się w łeb. W efekcie dostałam pączkowstrętu.
Tu Warszawa:
Aa rozumiem odrazę kolejkową ale kto kaRZe stać w kolejce. Dobrych ponczkOOw jest wiele a jak nie do gustu to się gospodyni Zosia-samosia bierze do roboty i sama usmaRZy :)
Rany, wcisnęli mi sąsiedzi pączków sztuk 4, a córcia tak się zapędziła, że wcisnęła mi aż dwa. Na razie wszystkie leżą na talerzu, i jak nikt nie będzie patrzył, odrę je z lukru. Nie znoszę pączków z lukrem i toną marmolady w środku. To nie pączki a jakaś tragedia cukiernicza. A pączusia posypanego cukrem pudrem i ewent. z różą w środku nie uświadczysz. Kto to teraz zje?!!! Może wyschną same - i dam ptaszynom. Chociaż nie. Żal ptaszków; jeszcze się posrają z rozkoszy, jak dziób im się przylepi do marmolady.
Robię sama, z różą i cukrem pudrem. Dopiero rosna pod sciereczką, bo moi z pracy zjadą. Ciasto wyszlo mi leciutkie , więc powinny wyjśc dobre, a nawet bardzo ;) Normą jest, że wciagam dwa gorące, i dwa później, albo i trzy... ~:> Strach ileby weszlo, gdyby byly gotowe rano. Nie miałabyś szans, Pani Łyżeczko :-h
Kupiłam wczoraj w Biedronce paczkę (12 sztuk) za 2,99 zł z rabatem. Są takie, jak lubię Nie ociekają tłuszczem, posypane lekko pudrem i nadziane dżemem pachnącym różą. Został już tylko mój jeden, do popołudniowej kawy. Dwa lata temu leżałam na reumatologii z dziewczyną, która pracowała w zakładzie piekącym ciastka dla Biedronki. Dużo opowiadała o swej pracy. Dlatego też z chęcią kupiłam te polskie pączuszki.
Takie właśnie pączki, jak piszesz Anno, robiła własnoręcznie moja genialna i wszechstronna Pierworodna. Chyba jednak w tym roku (8. miesiąc stanu błogosławionego plus dwie starsze pociechy pod opieką plus podganianie doktoratu) spasowała. Przynajmniej mam taką nadzieję ;-)
Ja mam już wystarczająco tych pączków... Otóż aktualnie pracuję w bezpośrednim sąsiedztwie pączkarni. Więc jem to 2-3 razy w tygodniu i tak od maja, nie będę dzisiaj stał w kolejkach.
Tak. Niestety to jest tragedia. Unijna, bo zakazała smażyć na smalcu. .
jestę więc unijnom przestemcom. Only szmalec! Wyjszło 54 z kilograma mąki, a winc, jak ociec mówili, wzorowo. Ale juz padam. To nie jest letka, ani przyjemna robota. W łeb gorąco, w plery zimo, bo wietrzy sie zapach, ciezki jak nie wiemco. Wszedzie cukier puder i mąka, oraz przetłuszczone reczniki. ale warto, bo połowa na rozdanie przyjaciołom, którzy okropnie doceniają. A móje łase na pochlebstwa nedzne jestestwo jak pączek sie ma ;)
AnnaE napisal(a): Kupiłam wczoraj w Biedronce paczkę.
Mrożone, odtajane Nie liczy się. (pączki z 12-o miesięczną datą wypieku, mrożone, dostarczane w chłodniach, wykładane na półki po dwóch godzinach "dochodzenia", firmy STOKSON)
Stokson to kiedyś rodzinna cukiernia z Chorzowa. Smażyła - na smalcu! - najlepsze pączki na Górnym Śląsku. Aż kupiła maszyny z Rajchu (Niemiec), smalec zastąpiła olejem, i przeszła na B2B (byznes tu byznes). Dziś jest w Żabkach, Biedronkach, itp
... W ciągu ostatnich 10 lat współpracy z Biedronką spółka rozbudowała istniejący zakład produkcyjny i wybudowała kolejny, nowoczesny, wyspecjalizowany w produkcji donutów. W tym czasie zatrudnienie w firmie Stokson wzrosło o blisko 250 proc. Dzięki współpracy z Biedronką firma Stokson zakończyła w styczniu br. budowę kolejnej, nowej hali produkcyjnej, w której na trzech najnowocześniejszych liniach produkcyjnych pracę znajdzie kolejne 100 osób. ...
te nowe fabryki Stoksona stoją w Piekarach Śląskich, 1,5 km od teściów i 500 m w drugą stronę od szkoły syna1 a niedługo syna2
aplikowałem tam do pracy, ale wtedy Amazon pierwszy się odezwał na interwju; a teraz właśnie zaczyna pracować w tej fabryce fotograf, u którego trzymam mój sprzęt z mojego studia (lockdown go dobił), ale jako technik utrzymania ruchu, elektryk
2 lata temu spędzałem Tłusty Czwartek na obczyźnie (podróż po pn. Szkocji) i musiałem uświadamiać współtowarzyszy (2 Brytoli, Włoch i Łotysz) co to za dzień.
"Bulla Omnium Sanctorum przewiduie priveligium dla wszystkich diecezyi polskiech solennego lukrowania & błogosławieństwa pączków. Kapłan skończywszy celebrę w Feria Quinta Pinguis (zwaney w mowie polskiey Tłustym Czwartkiem) przywdziewa cappę różowey materyi. Symbolizuie ona ostatnie radości Carne Vale a takoż różane nadzienie pączka. Natenczas ministranci szykuią kredencyę z 2 srebrnymi tacami (na iedney pączki, na drugiey tłuczony cukier) & kociołkiem z ukropem. Kapłan dokonuie solennego błogosławieństwa cukru tłuczonego, następnież wsypuie go do kociołka & miesza. Natenczas Subdyakon podaie mu pączki do lukrowania, co Celebrans czyni aspergillium z końskiego włosia. Dyakon zaś rozdaie one pączki wiernym w nawie ecclesiae."
Brzost napisal(a): 2 lata temu spędzałem Tłusty Czwartek na obczyźnie (podróż po pn. Szkocji) i musiałem uświadamiać współtowarzyszy (2 Brytoli, Włoch i Łotysz) co to za dzień.
kulawy_greg napisal(a): wczoraj wieczorem zjadłem 3 i dziś juz nie miałem ochoty, oddałem dzieciom...
nie uznaje się.
codziennie przez rok się ćwiczy, a w Ten Czwartek - się liczy!
Próbuje nadrabiać, w lokalnym spożywczaku już wyprzedaż poniżej złotówki za sztukę, więc wziąłęm 6. No ale w domu to dzieci zobaczyły i dobrze jak 2 dla mnie zostaną.
A w ogóle to nie mam logistyki na ten dzień bo zawsze w biurze dawali aż za dużo pączków i tych kilka się zjadało, a w tym roku (z niewiadomych powodów) nie dali, tylko zaprosili na warsztaty z pieczenia/smażenia "online"
rozum.von.keikobad napisal(a): Ja mam już wystarczająco tych pączków... Otóż aktualnie pracuję w bezpośrednim sąsiedztwie pączkarni. Więc jem to 2-3 razy w tygodniu i tak od maja, nie będę dzisiaj stał w kolejkach.
Rok temu miałem podobnie, tzn kupowałem sobie dziennie 2-3 pączki w drodze do pracy. Po kilku miesiącach jednak stwierdziłem, że to chyba niezdrowe i zacząłem kupować banany i musli w pobliskiej biedronce. Na szczęście zmienili mi już biuro i teraz mamy maszyny z batonami i nic nie kupuje po drodze do pracy, a jak chwyci głód to coś tam okazjonalnie schrupie.
Komentarz
Na szczęście zjadłam dwa pyszne pączki od falenickiego Kozaka i teraz mi obleśna Środa humera nie zepsuje.
:)>-
Jak zobaczyłam te kolejki pod cukierniami (a na Markiefki jest ich kilka), to nawet pomijając nieuchronne, peerelowskie skojarzenie, budzi się we mnie nieodparta ochota popukania się w łeb. W efekcie dostałam pączkowstrętu.
Tu Warszawa:
Pierwszy taki tłusty czwartek w życiu, na śniadanie 2 pączki, i potem przez cały dzień co 1-2 godziny pączek. Pierwszy posiłek normalny o 19 w domu. Coś strasznego, co za dzień.
Jak mi pączkowstręt przejdzie.
Piszę więc: "OSIEM" :D
Kto to teraz zje?!!! Może wyschną same - i dam ptaszynom. Chociaż nie. Żal ptaszków; jeszcze się posrają z rozkoszy, jak dziób im się przylepi do marmolady.
Normą jest, że wciagam dwa gorące, i dwa później, albo i trzy... ~:>
Strach ileby weszlo, gdyby byly gotowe rano.
Nie miałabyś szans, Pani Łyżeczko :-h
Są takie, jak lubię Nie ociekają tłuszczem, posypane lekko pudrem i nadziane dżemem pachnącym różą. Został już tylko mój jeden, do popołudniowej kawy.
Dwa lata temu leżałam na reumatologii z dziewczyną, która pracowała w zakładzie piekącym ciastka dla Biedronki. Dużo opowiadała o swej pracy. Dlatego też z chęcią kupiłam te polskie pączuszki.
:bz
edit, bo ważne.
Mój wrażliwy żołądek nie odpowiedział zgagą, znaczy zdrowe. Mniamm
:D
Ja lubię smażone na maśle z pudrem lub smalcu, z lukrem, nalepiej z różą bez wydziwiania.
W tym roku pączki niestety z cukierni bo gastrokolektyw na niedzielę na chrust (smażenie i konsumpcja) umówiony na niedzielę.
Uwielbiam pączki i Tłusty Czwartek coś z Dożynek w sobie ma taka celebracja dostatku i obfitości.
(z pięciu różnych cukierni, ze sklepów/piekarni obok saloniku Jeszcze Ruch Zaraz Orlen W Ruchu)
codziennie przez rok się ćwiczy,
a w Ten Czwartek - się liczy!
marmolada - nie OK
tylko, tylko różane nadzienie
Niestety to jest tragedia. Unijna, bo zakazała smażyć na smalcu. Oraz zwykle ciasto jest mało lub wcale pączkowe. Te prawdziwe jest sprężyste.
Only szmalec!
Wyjszło 54 z kilograma mąki, a winc, jak ociec mówili, wzorowo.
Ale juz padam.
To nie jest letka, ani przyjemna robota.
W łeb gorąco, w plery zimo, bo wietrzy sie zapach, ciezki jak nie wiemco.
Wszedzie cukier puder i mąka, oraz przetłuszczone reczniki.
ale warto, bo połowa na rozdanie przyjaciołom, którzy okropnie doceniają.
A móje łase na pochlebstwa nedzne jestestwo jak pączek sie ma ;)
Nie liczy się. (pączki z 12-o miesięczną datą wypieku, mrożone, dostarczane w chłodniach, wykładane na półki po dwóch godzinach "dochodzenia", firmy STOKSON)
Stokson to kiedyś rodzinna cukiernia z Chorzowa. Smażyła - na smalcu! - najlepsze pączki na Górnym Śląsku. Aż kupiła maszyny z Rajchu (Niemiec), smalec zastąpiła olejem, i przeszła na B2B (byznes tu byznes).
Dziś jest w Żabkach, Biedronkach, itp te nowe fabryki Stoksona stoją w Piekarach Śląskich, 1,5 km od teściów i 500 m w drugą stronę od szkoły syna1 a niedługo syna2
aplikowałem tam do pracy, ale wtedy Amazon pierwszy się odezwał na interwju; a teraz właśnie zaczyna pracować w tej fabryce fotograf, u którego trzymam mój sprzęt z mojego studia (lockdown go dobił), ale jako technik utrzymania ruchu, elektryk
Obrzęd błogosławieństwa & solennego lukrowania pączków na Tłusty Czwartek:
"Bulla Omnium Sanctorum przewiduie priveligium dla wszystkich diecezyi polskiech solennego lukrowania & błogosławieństwa pączków.
Kapłan skończywszy celebrę w Feria Quinta Pinguis (zwaney w mowie polskiey Tłustym Czwartkiem) przywdziewa cappę różowey materyi. Symbolizuie ona ostatnie radości Carne Vale a takoż różane nadzienie pączka. Natenczas ministranci szykuią kredencyę z 2 srebrnymi tacami (na iedney pączki, na drugiey tłuczony cukier) & kociołkiem z ukropem. Kapłan dokonuie solennego błogosławieństwa cukru tłuczonego, następnież wsypuie go do kociołka & miesza. Natenczas Subdyakon podaie mu pączki do lukrowania, co Celebrans czyni aspergillium z końskiego włosia. Dyakon zaś rozdaie one pączki wiernym w nawie ecclesiae."
Gdy Ją spytałem, skąd ma jeszcze na to czas i siłę, odpisała: "Lubię sprawiać przyjemność swoim Bliskim" :-)
https://en.wikipedia.org/wiki/Shrove_Tuesday
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tłusty_czwartek
O, stara polska tradycja. Warto spróbować. :D
A w ogóle to nie mam logistyki na ten dzień bo zawsze w biurze dawali aż za dużo pączków i tych kilka się zjadało, a w tym roku (z niewiadomych powodów) nie dali, tylko zaprosili na warsztaty z pieczenia/smażenia "online"