Kupujcie bitcoiny! Nadchodzi nowy wielki kryzys!!!!!!
Jak się tut. Zbiorowość zapatrywa na kwestię bitcoina (BTC)?
Jak dla mnie temat jest fascynujący, jest kolejnym dowodem na to że gorszy pieniądz jest systematycznie wypierany przez lepszy.
Dawny pieniądz to była koza, kilo kartofli albo łapcie z łyka. Potem ktoś doszedł, że można go wyabstrahować do takiego śmiesznego żółtego metalu, który do niczego się nie przydaje, ale nie rdzewieje, jest kowalny i ładnie świeci. Potem zły FED i Mieszko III Stary zauważyli, że jak nie mają złota, to mogą wyabstrahować krok dalej zrobić pieniądze z byle czego, napisać że to prawny środek płatniczy i też zadziała.
Temczasem bitcoin nie zawiera w sobie literalnie nic poza pewnością, że nie będzie go na świecie nigdy więcej niż 21 mln sztuk i ani jednej ponad to.
I wiecie co? Za tę pewność świat zapłacił już ponad sto miliardów dolków! Prawdziwych dolarów! Żeby było zabawniej, głównie Japończycy, bo oni odpowiadają za jakie 60% transakcji.
Oczywiście różnych "kryptowalut" jest już około tysiąca, przybyło dziesięć, ale zgodnie z zasadą Parety - bitcoin odpowiada za 60% rynku, drugi w kolejce etereum za 40% z tego co zostało - 30 miliardów! - a reszta to jakieś śmieci po pół miliarda (!) dolków i mniej.
Macie jakieś przemyślenia w danej sprawie?
Jak dla mnie temat jest fascynujący, jest kolejnym dowodem na to że gorszy pieniądz jest systematycznie wypierany przez lepszy.
Dawny pieniądz to była koza, kilo kartofli albo łapcie z łyka. Potem ktoś doszedł, że można go wyabstrahować do takiego śmiesznego żółtego metalu, który do niczego się nie przydaje, ale nie rdzewieje, jest kowalny i ładnie świeci. Potem zły FED i Mieszko III Stary zauważyli, że jak nie mają złota, to mogą wyabstrahować krok dalej zrobić pieniądze z byle czego, napisać że to prawny środek płatniczy i też zadziała.
Temczasem bitcoin nie zawiera w sobie literalnie nic poza pewnością, że nie będzie go na świecie nigdy więcej niż 21 mln sztuk i ani jednej ponad to.
I wiecie co? Za tę pewność świat zapłacił już ponad sto miliardów dolków! Prawdziwych dolarów! Żeby było zabawniej, głównie Japończycy, bo oni odpowiadają za jakie 60% transakcji.
Oczywiście różnych "kryptowalut" jest już około tysiąca, przybyło dziesięć, ale zgodnie z zasadą Parety - bitcoin odpowiada za 60% rynku, drugi w kolejce etereum za 40% z tego co zostało - 30 miliardów! - a reszta to jakieś śmieci po pół miliarda (!) dolków i mniej.
Macie jakieś przemyślenia w danej sprawie?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
To mię ciekawi!!!
===
A po prawdzie nie rozumiem tej idei bytkojnowej.
Kryptowaluty to w ogóle nie jest pieniądz bowiem jak wiemy pieniądz to powszechny środek płatniczy natomiast kryptowaluty powszechnie uważane są tylko wśród złodziei. Jest to dobro spekulacyjne i takim pozostanie. Zwane kleptowalutami już to z powodu opisanego przed chwilą już to z powodu takiego, że służą do regularnego golenia z oszczędności naiwniaków którzy obracają nimi na giełdach.
https://bithub.pl/altcoin/historia-trzech-polskich-kryptowalut-jakie-byly-plany-i-co-z-nich-zostalo/
Na coinmarketcap.com widzę PLNcoin, z toporzełem w herbie, ale cała kapitalizacja to 32.000 USD czyli pięć bitcoinów.
Reszty nawet nie ma w rankningu, niestety.
Naprawdę nie wiecie, iloma paradoksami obarczony jest materializm? Tylko w chrześcijaństwie i neoplatonizmie da się zbudować spójny obraz świata.
wot wapros
Polskie złoto w całości jest w Londynie choć był pomysł, by mieć własny gold repository, mocno wspierany przez waszego kolegę. To nie jest ważne gdzie jest fizycznie, bo złoto to tylko błyszczący papier, pieniądz się opiera na rencie gruntowej.
Renta kapitałowa https://www.matematyka.pl/240827.htm
Zasada arbitrażu cenowego https://pl.wikipedia.org/wiki/Teoria_arbitrażu_cenowego
Mam nadzieję, że to wszystko wyjaśnia.
Mikkoidy tyle razy powtarzały, że złoto ma jakąś wartość, że co słabsze umysły uznały to za prawdę. Ludzie nie lubią myśleć, ludzie wolą rezonować guru.
Niemniej teraz nieco lepiej rozumiem dlaczego kolejne rządy, a już szczególnie ten, jak sądziłem mój, Dobrej Zmiany blokują mi dostęp do ziemi jak mogą. Zwyczajnie rezerwują ją dla swoich. Tak proste i prymitywne, ze aż mi nie przyszło do głowy.
dlaczemu toto potrzebuje tyle energii? jeśli tato waluta tak zaleźna od prundu, to może ona jednak warta tyle i le opcje na plastik z ropy kiedy nie ma co jeść
Nie wiem bo nie jestem zainteresowany. Jestem konserwatystą i wolę własność. Mój dziadek mieszczuch i spory rzemieślnik, w zasadzie mały fabrykancik zanim zubożał, kupił przed wojną 9 ha na letnisko. Tam się wychowywałem w latach 60-tych - spędzałem całe lato z przyległościami. Kocham las, pola, łąki, stawy - jednym słowem wieś. Niestety komuna zmuszała do postępu i uprawy roli. Ojciec był nauczycielem w mieście, a mama lekarką więc orać nie umieli i nie chcieli.Uprawiał dzierżawca, oczywiście poza ewidencją, bo to było wtedy niemożliwe.Porządny człowiek, klepał biedę, miał pięcioro dzieci i tata pilotował dwójkę z nich do szkół w mieście i na studia. Jak komuna kazała zdejmować strzechy i zakładać blachę na dach rodzice już nie dali rady finansowo i musieli tę rodzinną ziemię sprzedać.Dzielić nie było wolno i zostawiać siedliska jak potem. Kupił esbek, jak się później okazało, z papierami rolnika.Trochę nas oszwabił - tata nie miał głowy do interesów mimo że zaczynał jako rzemieślnik. Zakład też musiał zamknąć już wcześniej z powodu domiaru i w ten sposób został nauczycielem, uprzednio skończywszy politechnikę.Ja od 20-tu lat pracuję na wysokich stanowiskach w dużych firmach z otoczenia rolnictwa, często wprost prowadzących działalność rolniczą. Mimo to każda nowa władza po okrągłym meblu też mi blokuje możliwość zakupu ziemi. Minister Jurgiel robi to dodatkowo z marsową miną pryncypialnego kretyna. A chciałbym kupić i kontynuować rodzinną tradycję.Jestem uparty i zasadniczy i nie chcę kręcić, wyrabiać sobie lewych papierów i zameldowań jak wspomniany kolega ginekolog - szczęśliwy posiadacz 100 ha na korzystne raty od ANR z dopłatami pokrywającymi większość spłat.W międzyczasie obserwuję sobie moich klientów rolników wielkotowarowych koszących wielomilionowe dopłaty unijne i hołubionych przez Dobrą Zmianę. Oni jednak nie kupują ziemi tylko jachty w Chorwacji, budują hotele i restauracje i jeżdżą dookoła świata, a jeden to nawet zdobył małą koronę ziemi. Ja nie jestem ulubieńcem żadnej władzy. Oni obecnej z pewnością są. Ten kolega ginekolog chyba też chociaż ostatnio odmówili mu odszkodowania jak mu zające zjadły maliny posadzone z dotacji. Słabą dokumentację miał i wadliwy formularz złożył. Rządzili i rządzą nami debile.
Jedyny powód, dla którego dzisiaj można kupować lub sprzedawać bitcoina, to zarabianie pieniędzy - twierdzi CEO banku Credit Suisse Tidjane Thiam. To kolejny krytyczny głos wobec największej kryptowaluty, która... bije rekordy cenowe, za nic mając sobie opinie finansjery.
- Z tego, co nam wiadomo, obecnie jedynym powodem kupowania lub sprzedawania bitcoina jest zarabianie pieniędzy, co jest definicją spekulacji i bańki - mówił CEO szwajcarskiego banku, cytowany przez Bloomberga, podczas konferencji w Zurychu. Podkreślił przy tym, że "rzadko kiedy takie spekulacje prowadziły do szczęśliwego końca".
Thiam wyjaśnił też, że dopóki bitcoin pozwala na "ukrywanie aktywności kryminalnej", środowisko finansowe nie będzie zainteresowane tą kryptowalutą:
Większość banków w obecnym stanie regulacji ma mały lub w ogóle nie ma apetytu na zaangażowanie w walutę, która stawia tyle wyzwań dotyczących prania brudnych pieniędzy.
Zobacz też: To nie bitcoin powinien was martwić. "Prawdziwa bańka rzędu 8 bilionów dol. tylko czeka, aby pęknąć"
Kolejny CEO krytykuje bitcoina
Wypowiedź Thiama to kolejny krytyczny wobec bitcoina głos, który pojawił się w ostatnich miesiącach. Seria zaczęła się po tym, jak CEO banku JPMorgan stwierdził, że bitcoin to "bańka gorsza niż tulipanowa z XVII wieku". Po nim głos zabrało m.in. szefów dwóch gigantycznych funduszy inwestycyjnych, Larry Fink z BlackRock i Ray Dalio z Bridgewater Associates - obaj uznali BTC za bańkę. Również były główny ekonomista MFW Kenneth Rogoff twierdzi, że "bitcoin się w końcu załamie".
Wyjątkiem w tej dysusji stał się CEO Goldman Sachs Lloyd Blankfein, którego bank... rozważa wejście w handel kryptowalutami.
Głos zabrali też regulatorzy. Szefowa MFW Christine Lagarde twierdzi, że kryptowaluty niedługo będą musiały otrzymać regulacje, a z kolei prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi twierdzi, że rynek ten "jest zbyt niedojrzały, by go regulować".
Czyli - za PLNami stoi 3RP, ktora zarzadza ziemia miedzy Bugiem a Odra. I jak ta ziemia przynosi zysk (chodzi o pelna zawartosc tej ziemi, ze wszystkimi przedsiebiorstwami ktore na niej dzialaja wlacznie) to on jest w zlotowkach.
Jeśli renta gruntowa z nieruchomości jest taka sama jak renta kapitałowa z dajmy na to obligacji, to ich ceny są równe. To a nie jakieś błyskotki stabilizuje wartość waluty.
Z polską ekonomią jest bardzo źle, jeśli ekonomiści nie wiedzą tego.
Jesli tak, to ten system musi tez miec aktywnie dzialajacy bank centralny - jak waluta spadnie (bo wojna czy cos tam) to trzeba procent na obligacje podniesc, zeby kesz flow w stosunku do renty gruntowej sie nie zmienil. Tak?
Mam nadzieje, ze nie odplynalem...
Zysk to zysk, cash flow to płacona gotówka - czynsz za nieruchomość albo kupon obligacji. Zupełnie różne pojęcia.
Losowe krótko-zdania są dla mnie o rząd wielkości za skondensowane...
I tak myślę o tym złocie (srebrze itp co jest materialne) - a Mikkego nigdy nie słuchałem ani poważałem, więc mnie wiszą jego teorie-i-gadanie -
ale zawsze pamiętam, że odejście walut od pokrycia w złocie to zło, bo pieniądz stał się już li tylko samą umową (bez rzeczywistego) pokrycia.
A tu że grunt!
Z Lasem? Z tartakiem? A co z psem?
Pytania z podstaw ekonomii zaczynają być jak fizyka kwantowa.....
A pies nie jest nieruchomością, nawet na łańcuchu.